Historia
Minęło pół wieku od założenia Koła Jaskinioznawczego PTTK w Zakopanem, drugiej organizacji jaskiniowej w Polsce, po krakowskim Klubie Grotołazów. Koło to zrzeszało początkowo grotołazów, a potem również taterników jaskiniowych. Cały ten 50 letni okres mieści się między eksploracją dwóch znanych jaskiń tatrzańskich - Kasprowej Niżniej i Śnieżnej Studni. Od wyprawy do jaskini Kasprowej Niżniej w listopadzie 1951 roku, zaczęły się dzieje naszego klubu, a Śnieżna Studnia, która kończy ten okres jest eksplorowana przez członków Speleoklubu do dziś.
W ciągu tych 50 lat zmieniali się ludzie. Niektórzy rezygnowali z takich czy innych względów z przynależności do klubu, inni ze względu na podeszły wiek zaprzestali działalności jaskiniowej. Na ich miejsce przychodzili młodzi, pełni zapału, z których w klubie pozostawali tylko ci najwytrwalsi. Zmieniały się także zarządy, jedne działały lepiej, inne gorzej, ale to one wyznaczały kierunki działalności klubu, które realizowali jego członkowie. Zmieniały się również i modernizowały techniki pokonywania jaskiń, udoskonalał sprzęt i ekwipunek jaskiniowy. Jedno co łączyło pokolenie założycieli klubu i następne pokolenia, to pasja odkrywcza i sportowa, to chęć przeżycia niezwykłej przygody. Wśród członków Speleoklubu jest jeszcze garstka tych, którzy w latach pięćdziesiątych tworzyli jego historię. Niektórzy uczestniczą do dziś w życiu klubowym, interesują się osiągnięciami i sukcesami swoich następców.
Trzeba jednak pamiętać, że początki eksploracji i badań jaskiń tatrzańskich przez Zakopiańczyków sięgają lat znacznie wcześniejszych, bo nawet XIX wieku. Wtedy przecież zostały odkryte, zbadane i opisane dobrze dziś wszystkim znane takie jaskinie, jak Mylna, Raptawicka, Ku Dziurze, Smocza Jama, Wodna pod Pisaną, Magurska i inne. Badaniem trudniejszych jaskiń, do czego potrzebna była już lina czy drabinka, zajęli się prekursorzy taternictwa jaskiniowego j Mariusz Zaruski, a potem bracia Tadeusz i Stefan Zwolińscy. Znane są powszechnie zasługi Stefana Zwolińskiego w dziedzinie speleologii. Odkrył i zbadał wiele jaskiń tatrzańskich. Zwolińscy byli również inicjatorami założenia pierwszej organizacji jaskiniowej w Polsce - Klubu Grotołazów, który powstał jako organizacja nieformalna w latach dwudziestych ubiegłego wieku i który istniał kilka lat. Zwolińscy, a potem także Edward Winiarski prowadzili wiele prac w jaskiniach tatrzańskich, zmierzających do udostępnienia ich dla turystów.
Założenie Koła Jaskinioznawczego i pierwsza wyprawa
W listopadzie 1951 roku powstało przy Zarządzie Oddziału PTTK w Zakopanem Koło Jaskinioznawcze, które skupiło wokół Stefana Zwolińskiego i Edwarda Winiarskiego grupę entuzjastów chodzenia po jaskiniach. Poza wyżej wymienionymi, członkami założycielami zostali również: Kazimierz Cabała, Karol Chabowski, Leszek Ćwiertniak, Teofil Gibała, Władysław Habil, Marian Hyziński, Roman Krzysiak, Edmund Kossobudzki, Zbigniew Jaworski, Tadeusz Schiele i Leszek Wasylkowski. Prezesem koła został wybrany Stefan Zwoliński, a jego zastępcą Edward Winiarski, sekretarzem Zbigniew Jaworski. Za szkolenie byli odpowiedzialni Leszek Ćwiertniak i Tadeusz Schiele. Pierwsze wycieczki zorganizowali oni do jaskiń Kalackiej i Magurskiej, natomiast w listopadzie zorganizowali wyprawę eksploracyjną do Jaskini Kasprowej Niżniej. Kierował nią Leszek Ćwiertniak, a uczestniczyli Stefan Zwoliński, Edward Winiarski, Tadeusz Schiele, Kazimierz Cabała, Teofil Gibała i Karol Chabowski. Odkryto wtedy około 250 m nowych ciasnych ciągów za „Korytarzem z zapałkami”.
Lata 1952 - 1953
Głównym celem członków koła była w tych latach eksploracja Jaskini Zimnej. W pracach odkrywczych i w badaniu jaskiń pomagali nieraz grotołazom robotnicy najemni Zygmunt Majer, Stanisław Kobiałko i inni. W Jaskini Zimnej, żeby dostać się do okna niezbadanego jeszcze korytarza, robotnicy i grotołazi wnieśli do środka żerdzie, z których zrobiono potem siedmiometrową drabinę. Po niej wspięli się do okna. Tak został odkryty „Kręty Korytarz” o długości około 150 metrów. Również w podobny sposób sforsowano dolną partię „Czarnego Komina”, natomiast górną jego część, pokonano przy użyciu techniki hakowej, w czym uczestniczyli wówczas członkowie klubu posiadający umiejętności wspinaczkowe Leszek Ćwiertniak, Konstanty Stecki i Ludwik Ziemblic. Ten ostatni chociaż miał już wtedy 59 lat wspiął się jako pierwszy na górę „Czarnego Komina”. W lipcu 1953 roku nastąpiło uroczyste otwarcie udostępnionej do zwiedzania dla turystów Jaskini Mroźnej. Prace nad jej udostępnieniem trwały trzy lata, a prowadzone były pod kierunkiem Stefana Zwolińskiego i Edwarda Winiarskiego. W dniu otwarcia jaskinia była oświetlona lampami karbidowymi i świecami, a oprowadzał po niej sam odkrywca - Stefan Zwoliński.
Przekształcenie Koła Jaskinioznawczego w Oddziałową Sekcję Taternictwa Jaskiniowego
Nastąpiło to w styczniu 1954 roku, na skutej zmian organizacyjnych w samym PTTK oraz w pionie turystyki i alpinizmu. Zmiany te uwidoczniły się tym, że do sekcji zaczęli wstępować ludzie o kwalifikacjach taternickich, które były potrzebne coraz bardziej w pokonywaniu trudnych jaskiń. Członkami sekcji zostali Józef Frączek, Jerzy Orawiec, Bronisław Noiszewski i inni. Zwiększyła się aktywność członków sekcji co zaowocowało nowymi odkryciami jaskiniowymi. W dalszym ciągu eksplorowano Jaskinię Zimną, odkryto „Korytarz pod Łukami”, dokończono badanie „Krętego Korytarza” i pokonano „Biały Komin”. Do jego sforsowania Józef Frączek zaprojektował i skonstruował maszt składający się z kilku dwumetrowych odcinków rury z dospawanymi stopniami. Łączenie odcinków odbywało się w jaskini.
W lipcu 1955 roku w czasie wycieczki w górne partie Wąwozu Kraków członkowie sekcji odkryli Jaskinię Wysoką. Frączek rozkuł ciasne przejście wśród głazów i pokonując zacisk przeszedł na jego drugą stronę. Odkryto wtedy średnie piętro jaskini aż po „Wielki Komin”, do którego z powodu braku lin nie zjeżdżano. Kiedy tydzień później Józef Frączek oraz Olgierd Daszkiewicz z Krakowa zjechali na dno „Wielkiego Komina” i weszli w „Piarżysty Korytarz”, stwierdzili, że jest tam ustawiony kopczyk kamieni przez grotołazów z Krakowa, którzy byli tam kilka dni wcześniej, nie uzgodniwszy tego wejścia z odkrywcami. Ten fakt stał się powodem konfliktu między grotołazami zakopiańskimi a krakowskimi, który ciągnął się potem przez kilkanaście lat przybierając wielokrotnie na sile. W następnych miesiącach kolejne wejścia do Jaskini Wysokiej miały charakter eksploracyjny lub poznawczy. Dokonano w niej dalszych odkryć. W tym okresie do sekcji należało już ponad 40 osób. Aktywny udział w wyprawach poza wcześniej wymienionymi, biorą również Konstanty Stecki, Zofia Stecka, Edward Siemiradzki, Stanisław Sieciechowicz, Jadwiga Stępień - Lichaczewska. 27 listopada 1955 roku zmarł Tadeusz Zwoliński, współodkrywca, eksplorator i badacz niektórych jaskiń tatrzańskich, znakomity kartograf i autor przewodników po Tatrach i Zakopanem. W grudniu tego samego roku odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Komisji Taternictwa Jaskiniowego i członków sekcji zakopiańskiej z udziałem przedstawicieli Zarządu Głównego PTTK, poświęcone konfliktowi między KTJ, której siedziba mieściła się w tym czasie w Krakowie, a członkami sekcji zakopiańskiej. Na krótki okres konflikt został załagodzony.
Największą akcją jaskiniową w 1956 roku była wyprawa odkrywcza do Jaskini Bystrej. Odbyła się ona w lutym z udziałem grotołazów z różnych ośrodków speleologicznych w Polsce. Jej kierownikiem był Edward Winiarski. Żeby grotołazi mogli wejść do jaskini, trzeba było wykonać ogromną pracę, która przypadła członkom sekcji zakopiańskiej. Doprowadzono do otworu jaskini z Kalatówek kabel elektryczny z prądem trójfazowym, zainstalowano motopompę, która potem przez trzy doby wypompowywała wodę z syfonu wejściowego, obniżając jego poziom o 8 metrów. Zlewarowano też podziemne jeziorka. Po tych pracach Zakopiańczycy wyeksplorowali jaskinię aż do „Sali Wodospadów”, gdyż uważali, że trud jaki włożyli w przygotowanie wyprawy powinien zostać zrekompensowany pierwszeństwem w eksploracji. Kiedy przyjechali na wyprawę uczestnicy z innych klubów jaskiniowych w Polsce, pozostało im tylko zwiedzenie partii odkrytych przez Zakopiańczyków. Stefan Zwoliński, który planował jaskinię, wyznaczył miejsce do kopania na powierzchni, pod które podchodził ciasny i wąski korytarz. Wykonanie przekopu umożliwiłoby wchodzenie do jaskini z ominięciem syfonu wejściowego. Przekop ten był gotowy dopiero za dwa lata.
W lipcu 1956 roku Stefan Zwoliński i Konstanty Stecki jako pierwsi członkowie naszego klubu uczestniczyli w jaskiniowej wyprawie zagranicznej. Zorganizowała ją KTJ do jaskiń Bułgarii w rejon zachodniej części Centralnego Bałkanu. Na Zjeździe Delegatów OSTJ, członkowie sekcji zakopiańskiej stworzyli koalicję z warszawiakami z grupą skupioną wokół Andrzeja Chodorowskiego i wybory potoczyły się po ich myśli. Przewodniczącym KTJ PTTK został Stefan Zwoliński, ale tylko na niespełna 2 miesiące, bo w grudniu został reaktywowany Klub Wysokogórski i wybory do KTJ, tym razem przy Klubie Wysokogórskim, odbyły się ponownie.
Rozłam w środowisku grotołazów zakopiańskich
Po reaktywowaniu Klubu Wysokogórskiego, uchwałą Walnego Zjazdu w Warszawie, w zakopiańskiej sekcji powstał rozłam. Część członków dawnej OSTJ, zainteresowana bardziej działalnością taternicką zarówno powierzchniową jak i w jaskiniach, utworzyła przy Zakopiańskim Kole Klubu Wysokogórskiego Sekcję Taternictwa Jaskiniowego, natomiast reszta pozostała przy PTTK tworząc Koło Jaskinioznawcze przy Zarządzie Oddziału PTTK w Zakopanem. Niektórzy grotołazi mieli przez wiele lat podwójne członkostwo, co było przyczyną niemałego zamieszania w przypisywaniu sobie przez te organizacje sukcesów. STJ KW działał na terenie Zakopanego prężnie aż do 1974 roku, kiedy to powstał Polski Związek Alpinizmu, natomiast Koło Jaskinioznawcze PTTK poza pierwszymi latami większej aktywności w następnym okresie, aż do 1974 roku większej działalności nie przejawiało. Przewodniczącym koła był Edward Winiarski, który piastował tę funkcję przez wiele lat. W materiałach archiwalnych PTTK są niezwykle skąpe informacje na temat działalności koła w tamtych latach. Zebrania nielicznej grupy grotołazów, która do niego należała, odbywały się na ogół w warsztacie „Taty” Winiarskiego, który prowadził prywatną kronikę koła. Z początkiem 1957 roku odbyły się pierwsze wybory zarządu w zakopiańskiej STJ KW. Przewodniczącym sekcji został Konstanty Stecki, który nie był wówczas w łaskach u Winiarskiego, ponieważ sprzyjał „krakusom”. On też został w marcu tego samego roku wiceprzewodniczącym KTJ. W STJ działalność jaskiniową prowadzili Zofia Stecka, Genowefa Korzeniowska, Władysław Habil, Ludwik Kastory, Jerzy Bieniaszewski, Jerzy Korbel, Barbara Tondos, Leszek Ćwiertniak, Hanna Sobol, Jerzy Soroczyński i inni. Najaktywniej w Kole Jaskinioznawczym działali Józef Frączek, Bronisław Noiszewski i Edward Winiarski.
Akcje ratunkowe w Jaskini Zimnej
W czasie wyprawy do Jaskini Zimnej zorganizowanej przez KTJ w styczniu 1958 roku doszło do wypadku. Jednym z celów tej wyprawy było nurkowanie w syfonach. Wiesław Maczek i Stanisław Ogaza, obaj z Krakowa, przenurkowali niezbadany jeszcze syfon. Wracając z powrotem, z syfonu wypłynął tylko Maczek, Ogaza nie. W następnych trzech dniach prowadzona była akcja ratunkowa zakrojona na szeroką skalę z udziałem grotołazów, nurków i ratowników GOPR. W akcji tej uczestniczyli również grotołazi zakopiańscy, którzy czerpiąc wodę z syfonu starali się obniżyć jego poziom. Pomagali też w transporcie sprzętu przez jaskinię, którą znali bardzo dobrze. Po trzech dniach akcji Ogaza został uratowany. Kilka dni później Zakopiańczycy zorganizowali swoja szóstą wyprawę do tej jaskini. Kierował nią Konstanty Stecki. Brali w niej udział również grotołazi z Warszawy. Korzystając z obniżonego poziomu wody w syfonach i po częściowym wyczerpaniu wody z syfonu Ogazy udało się przejść na jego drugą stronę Adamowi Kwiatkowskiemu, który poszedł dalej korytarzem kilkadziesiąt metrów aż do następnego syfonu. Syfon ten został przenurkowany przez grotołazów warszawskich dopiero w 1965 roku.
Na początku lutego 1958 roku, grotołazi STJ z Wrocławia zorganizowali wyprawę naukowo - badawczą do Jaskini Zimnej, w której uczestniczyli też speleolodzy z Jugosławii. W ostatnich dniach pobytu pod ziemią nastąpił wypadek. Zapalił się śpiwór i bruliony z notatkami. Nagromadzony gaz odciął drogę odwrotu czteroosobowej grupie. Wezwano na ratunek GOPR, wojsko, górników i grotołazów. Po 30 godzinach akcji czteroosobowy zespół przeszedł przez zaporę gazową. Również w tej akcji ratunkowej uczestniczyli członkowie sekcji zakopiańskiej. Po tych dwóch wyprawach ratunkowych w Jaskini Zimnej, w radiu i prasie zaczęła się nagonka na grotołazów, dlatego ich działalność w jaskiniach większych i trudniejszych chwilowo osłabła. Rozpoczęto penetrację powierzchniową w rejonach krasowych, w poszukiwaniu nowych jaskiń i zwiedzano jaskinie małe.
Nowe odkrycia
W marcu 1958 roku wykonany został przekop do Jaskini Bystrej omijający syfon wejściowy. Największy wkład pracy włożyli Stefan Zwoliński, Edward Winiarski i Józef Frączek. Prace jaskiniowe polegające na kopaniu prowadzono również w Jaskini Śpiących Rycerzy.
W tych latach powstała w Zakopanem grupa osób chodzących po jaskiniach, którzy nie należeli początkowo ani do sekcji ani do koła. Jej trzon stanowili Stanisław Wójcik, Marian Kruczek, Roman Dąbkowski, Józef Olszewski, Roman Florek, Danuta Strelau. Wyżej wymienieni, wspólnie z tymi co już do STJ należeli, w 1960 roku utworzyli zrąb sekcji, która od tego czasu znowu zaczęła działać prężnie. Motorem napędowym wspomnianej grupy był Stanisław Wójcik, który działając sam lub z wyżej wymienionymi w jednym tylko okresie od kwietnia do października 1959 roku poświęcił na poszukiwania i badania jaskiń 50 dni. Efektem tej działalności było odkrycie wielu jaskiń w rejonie Doliny Małej Łąki i masywu Czerwonych Wierchów. Zainteresowanie się krasem wysokogórskim Czerwonych Wierchów dało początek nowej erze w eksploracji jaskiń tatrzańskich. Odkryte zostały jaskinie: Bliźniacza Studnia, Szczelina w Ratuszu Miętusim, Dziura pod Schodkami, Pod Iglicą, Kozia, Błotna, Nad Siwarową, Strzelista, Przy Przechodzie, Śnieżna Studnia, Jasny Awen, Bliźniaczy Komin, Mała Dziura, Dziura nad Awenem Górnym, Dziura w Litworowej, Małołącka, Mała Zaruskiego i Ciasna w Groniu. W niektórych z nich eksploracja była potem prowadzona w następnych latach. Największą z nich jest obecnie Śnieżna Studnia druga co do głębokości w Polsce. Kiedy jaskinię tą odkryli Wójcik ze Sznukiem, nie przypuszczali, że będzie ona miała kiedyś ponad 700 metrów głębokości. Jej górny otwór wypatrzył przez lornetkę z Gubałówki Stanisław Wójcik. On też zjechał jako pierwszy do „Salki z lodospadem”, a jako następny, Władysław Habil. Mimo tak szczegółowej penetracji rejonu Czerwonych Wierchów nie było dane Wójcikowi i jego grupie, odkrycie największej rewelacji lat 60 - Jaskini Śnieżnej, która stanowiła następny etap w historii polskiego taternictwa jaskiniowego.
W sierpniu 1959 roku Marian Mitan uczestniczył w II Ogólnopolskiej wyprawie do jaskiń Bałkanu Centralnego w Bułgarii. W tym samym roku zainstalowany został agregat prądotwórczy w bunkrze przed wejściem do jaskini Mroźnej i od tego czasu jaskinia ta posiada oświetlenie elektryczne.
Odkrycie Jaskini Śnieżnej i nowy głębokościowy rekord Polski
Niektóre otwory jaskiń były znane juhasom pasącym owce w rejonie Czerwonych Wierchów. Otwór Jaskini Śnieżnej zlokalizował na podstawie informacji Budzów - Mrozików z Małej Łąki Bronisław Nowina Noiszewski w towarzystwie Kazimierza Wróbla w dniu 7 lipca 1959 roku, ale jej eksplorację rozpoczęli tydzień później Józef Frączek i Bronisław Noiszewski. Po przekopaniu śniegu w otworze i usunięciu lodu z korytarzyka wejściowego, doczołgali się do „Kibelka”. W następną lipcową niedzielę ci sami, oraz Antoni Kresopolski, w niższej partii tego korytarzyka, przekopali zlodowaciały śnieg i zepchnęli go nogami w dół, co umożliwiło im dotarcie do lodospadu. Frączek i Noiszewski doszli nad „Wielką Studnię” dopiero w ostatnią niedzielę lipca. Wrzucony do studni kamień leciał 5 sekund. Potem strącono w dół mniejsze kamienie, pozostał tylko jeden duży, o wadze około 2 ton.
Odkrycie tej jaskini stało się rewelacją. Zaproponowano najbardziej doświadczonym grotołazom, Zwolińskiemu i Winiarskiemu, by w następną niedzielę poszli z nimi i sami przekonali się, że jest to jaskinia niezwykła. W czwórkę doszli nad „Wielką Studnię”. Potem przywiązali do liny karbidówkę i opuścili w dół dokonując pomiaru głębokości studni. Stwierdzono, że jest to około 70 metrów. Wtedy też zadecydowano, że trzeba zrzucić do studni ten dwutonowy głaz znajdujący się na jej krawędzi. Warto dodać, że Stefan Zwoliński, który w tej akcji uczestniczył miał już wtedy 59 lat.
W następnym tygodniu pożyczono od górali w Małej Łące, żelazne łomy, którymi podważając głaz, starano się go zrzucić w dół. Po przesunięciu zatrzymał się na występie skalnym i wtedy postanowiono rozbijać go na mniejsze kawałki. W ciągu następnych dwóch wejść jaskiniowych rozbijano kamień, w czym Frączkowi i Noiszewskiemu pomagał Edward Siemiradzki. Wreszcie w ostatnią niedzielę sierpnia, obtłuczony kamień o wadze już tylko około 300kg, strącono do studni. W międzyczasie w ciągu tych dwóch miesięcy Frączek zaprojektował i skonstruował wyciągarkę z nierdzewnej blachy, którą po wniesieniu do jaskini umocowano nad „Wielką Studnią”. Do końca stalowej linki przypięty został Edward Siemiradzki, ubrany w szelki spadochronowe. Opuszczono go na dno studni. Ponieważ powiedział, że jaskinia się kończy, Frączek, który nie bardzo w to chciał uwierzyć, został opuszczony na linie w dół i przeszukując dno studni, znalazł dalsze przejście. Za tydzień na dno studni zjechało więcej osób, którzy chcieli zobaczyć jak wygląda największa studnia w jaskiniach tatrzańskich. Stamtąd Frączek zszedł po drabince szczeliną w dół na początek „Korytarza Płytowego”. Czyszczenie z kamieni progów i nachylonych stromo korytarzy zajęło im trzy następne niedziele. Wreszcie 20 sierpnia do ciągu wodnego doszli Józef Frączek i Władysław Palider, a Bronisław Noiszewski pozostał w „Sali Trójkątnej”. Jaskinia kontynuowała się dalej. Palider i Frączek doszli we wrześniu ciągiem wodnym do I wodospadu, ale ponieważ nie mieli liny, musieli zawrócić. Ostatnie wejście eksploracyjne do tej jaskini było w pierwszej połowie listopada. Wyruszyli tylko w czwórkę. Dwójka została nad „Wielką Studnią”, jej celem było obsługiwanie wyciągarki, a Frączek i Palider zeszli do pierwszego wodospadu, mieli ze sobą jedną linę, którą cięli potem na krótsze odcinki potrzebne do pokonania tego wodospadu. Doszli do „Salki Zakopiańczyków”. Schodząc na głębokość 350 metrów ustanowili nowy głębokościowy rekord Polski w jaskiniach, który przedtem należał do grotołazów z Krakowa w Jaskini Miętusiej - 210m. Wycofując się z jaskini ściągnęli cały sprzęt do dna Wielkiej Studni. Z jaskini wyszli nocą, a na powierzchni była już zima. W międzyczasie spadło 25 cm świeżego śniegu. Eksploracja Śnieżnej do głębokości 350 metrów jest jednym z największych sukcesów członków naszego klubu, a przede wszystkim Józefa Frączka, który był motorem tych wszystkich akcji.
Janusz Flach i jego zespół
W 1960 roku wstąpił do STJ Janusz Flach. Był osobowością niezwykłą. Cechowały go oryginalność pomysłów, niespożyta energia i towarzyski styl bycia, co szybko zjednało mu wielu przyjaciół. Początkowo wspinał się powierzchniowo. Szczególnie upodobał sobie Tatry Zachodnie, gdyż lubił wspinać się w wapieniu. Niektóre drogi robił samotnie. 10 lipca 1960 roku wspinając się progiem Dolinki Mułowej odkrył dwie jaskinie - Ptasią Studnię i Lodową Mułową. Odkrycie tej pierwszej spowodowało, że następne lata poświęcił głównie eksploracji pionowych jaskiń w Czerwonych Wierchach. Prawie w tym samym czasie Marian Kruczek i Stanisław Wójcik odkryli również dwie jaskinie - Lodową Litworową i Koprową Studnię. Głównym celem eksploracyjnym w następnych pięciu latach, była Ptasia Studnia. Flach skupił wokół siebie ludzi nowych, którzy wstąpili do STJ na początku lat 60. Z grupy tej do najaktywniejszych należeli: Zbigniew Szczygielski, Apoloniusz Rajwa, Antoni Barański, Zbigniew Jabłoński, Zbigniew Cikowski, Edward Chełpa, Michał Jagiełło, Piotr Lichaczewski, Edward Krauzowicz, Józef Kozicki, Marek Nodzyński, Janusz Pędzimąż, Stanisław Tatar, Ryszard Wiśniewski, Aleksandra Łaptaś, Andrzej Gawryś, Wiktor Szłapacki, Jerzy Zięba, Krzysztof Szafrański, Jan Dziadosz, Leonard Dauksza. Wiktor Świerk.
Wejścia do jaskiń nadal odbywały się przeważnie w weekendy, bo większość z wymienionych wyżej pracowała. Oprócz tego raz lub dwa razy w roku Flach organizował wyprawy eksploracyjne kilkudniowe do których angażował wielu członków sekcji. W eksploracji pionowych studni używane były wtedy własnej roboty wyciągarki i drabinki. To oraz sprzęt biwakowy, asekuracyjny, a także swój własny ekwipunek i żywność trzeba było wynieść na Czerwone Wierchy, gdzie w kotłach Mułowym lub Litworowym zakładano biwak, skąd ruszano do jaskini. Również w samej jaskini zakładano biwaki. Były to wyprawy ciężkie, cały wysiłek pochłaniał głównie transport i retransport i dlatego eksploracja postępowała bardzo wolno. Czasem na takiej wyprawie pogłębiono jaskinię tylko o kilkanaście lub co najwyżej kilkadziesiąt metrów. W ciągu czterech takich wypraw wyeksplorowano Ptasią Studnię do starego dna, a Lodową Litworową połączono z Ptasią. Lodowa Mułowa została zbadana do końca. Począwszy od 1963 roku członkowie zakopiańskiej STJ organizowali stronę sportową Zlotów Jaskiniowych, w których uczestniczyli grotołazi z różnych sekcji i klubów w Polsce, będących w pionie Klubu Wysokogórskiego, Komisji Speleologii ZG PTTK i Akademickich Klubów Turystycznych. W ramach zlotów poznawano jaskinie odkryte przez Zakopiańczyków, dokonywano w nich sportowych przejść, jak również nowych odkryć. Ten pięcioletni okres dużej aktywności członków naszej sekcji w jaskiniach tatrzańskich, zakończył się tragedią na Galerii Gankowej, we wrześniu 1965 roku. Zginęli wówczas Janusz Flach inicjator wszystkich akcji i imprez jaskiniowych w STJ oraz Edward Chełpa uczestnik wielu akcji eksploracyjnych.
Zaproszenie Warszawiaków do współpracy i co z tego wynikło
Kołem Jaskinioznawczym PTTK na początku lat 60 kierował Edward Winiarski. Poza kilkoma dobrymi grotołazami, większość w kole stanowili członkowie początkujący lub sympatycy. Kłopoty były także ze sprzętem potrzebnym do eksploracji jaskiń głębokich, a taka była okryta i wyeksplorowana przez Zakopiańczyków, do głębokości 350 metrów, Jaskinia Śnieżna. W tej sytuacji Winiarski postanowił zaprosić do wspólnej eksploracji tej jaskini grotołazów ze Speleoklubu Warszawskiego PTTK, do których czuł sympatię, w przeciwieństwie do „krakusów”, których delikatnie mówiąc nie znosił. Tak więc w sierpniu 1960 roku doszło do pierwszej wyprawy warszawsko- zakopiańskiej do Jaskini Śnieżnej, w której uczestniczyło kilku członków koła. Józef Frączek oraz Janusz Onyszkiewicz z Warszawy w czasie tej wyprawy zeszli na głębokość około 420 m, pogłębiając jaskinię. Stwierdzili, że ciągnie się ona dalej w dół. W tej sytuacji w następnym miesiącu zorganizowano kolejną wyprawę. W grupie szturmowej działali tylko Józef Frączek i Władysław Palider, natomiast kilku innych Zakopiańczyków zatrudniono jako tragarzy. Grupa szturmowa została wzmocniona przez następnych Warszawiaków, którzy przejęli inicjatywę w eksploracji najniższej partii jaskini. Onyszkiewicz i Palider zjechali do „Sali Wiatrów” i doszli do „Antresoli”, natomiast Frączek oraz Bernard Uchmański i Krzysztof Zdzitowiecki z Warszawy pozostali nad „Salą Wiatrów”. Uzyskana wówczas głębokość 620m (obecnie po zweryfikowaniu 564m) była głębokościowym rekordem Polski w jaskiniach. Była to wówczas czwarta co do głębokości jaskinia na świecie. Wyciągarki, drabinki oraz łączność telefoniczną w jaskini przygotowali Zakopiańczycy. Ogólnym kierownikiem wyprawy był Edward Winiarski. Dna jaskini nie osiągnięto.
Na następny rok zapowiedziano dużą wyprawę z udziałem grotołazów zagranicznych. Inicjatywę przejęli już całkowicie Warszawiacy. Stefanowi Zwolińskiemu pozostawiono funkcję kierowania tą wyprawą raczej honorowo, z racji wieku i zasług dla speleologii tatrzańskiej, natomiast rzeczywiste kierownictwo spoczywało w rękach Janusza Onyszkiewicza. Osiągnięto wówczas dno jaskini - syfon na głębokości 640m ( po weryfikacji 567,5m). Stanęli przy nim jako pierwsi Janusz Onyszkiewicz, Bernard Uchmański i Krzysztof Zdzitowiecki - wszyscy z Warszawy. Niektórzy członkowie Koła Jaskinioznawczego byli jedynie zatrudnieni do transportu sprzętu i żywności pod otwór jaskini.
Pierwsze zimowe wyprawy do Jaskini Śnieżnej
Pomysł zorganizowania wyprawy zimowej do najgłębszej jaskini w Polsce i jednej z najgłębszych wówczas na świecie, poddał Apoloniusz Rajwa, członek STJ, który pracując w tych latach w Obserwatorium na Kasprowym Wierchu jako meteorolog, przypuszczał, że poziom wody w syfonie końcowym w okresie zimowym może się obniżyć, co umożliwiłoby pogłębienie jaskini. W styczniu i w lutym, w warunkach pełnej tatrzańskiej zimy, przystąpiono do jego realizacji. Pomysł ten zmobilizował wszystkich grotołazów zakopiańskich niezależnie od przynależności klubowej. Wszyscy podjęli się trudu zorganizowania pierwszej w historii polskiego taternictwa jaskiniowego wyprawy zimowej do pionowej jaskini, położonej w krasie wysokogórskim. W ciągu kilku dni transportowano doliną Małej Łąki, nieraz przy znacznym zagrożeniu lawinowym, sprzęt i żywność do jamy śnieżnej zbudowanej w rejonie otworu jaskini. Wyprawa rozpoczęła się 7 lutego i trwała cztery dni. Wewnątrz jaskini działały trzy grupy: wspierająca, szturmowa oraz naukowa, przeprowadzająca pomiary klimatyczne, obserwacje hydrologiczne i geomorfologiczne. Celem grupy szturmowej było dojście do syfonu i ewentualne pogłębienie jaskini. Nie posiadała ona jednak żadnego planu partii końcowych, dlatego też kiedy poniżej „Sali Wiatrów” udało im się zejść jeszcze niżej, sądzili, że rzeczywiście poziom wody obniżył się i jaskinię pogłębili. Po tej wyprawie Janusz Onyszkiewicz nie bardzo w to uwierzył i postanowił sprawdzić czy rzeczywiście Zakopiańczycy zeszli niżej. W dniu 16 marca weszła do jaskini czwórka grotołazów z Warszawy, dwóch z nich zostało na I biwaku, a Janusz Onyszkiewicz i Bernard Uchmański zeszli w dół. Dotarli do syfonu i stwierdzili, że jego poziom nie uległ obniżeniu. Było to pierwsze przejście Jaskini Śnieżnej, w małym, ale doborowym zespole.
Janusz Flach, który nie doszedł w czasie pierwszej zimowej wyprawy do syfonu, nie dał za wygraną. Postanowił, że jeszcze w marcu tego samego roku odbędzie się druga zimowa, zakopiańska wyprawa do Śnieżnej, ale tym razem zostanie zniesiony do syfonu sprzęt do nurkowania i podjęta zostanie próba przenurkowania syfonu. W ciągu kilku dni zebrał 15 zakopiańskich grotołazów, podzielił ich na dwie grupy, szturmową i wspierającą. Najtrudniejszym zadaniem był transport butli z tlenem do syfonu. Dotarli do niego Janusz Flach, Edward Chełpa i Zbigniew Jabłoński. Flach założył strój nurka i butle z tlenem, wszedł do jeziorka, po czym zanurzył się na głębokość około 3 metrów. Przeciskając się wąskim korytarzem uszkodził kombinezon co zmusiło go do wycofania się. Była to pierwsza próba nurkowania w syfonie na tak dużej głębokości w jaskini. Potem pozostawiono butle przy syfonie i wycofano się z jaskini. W następnym roku również w marcu odbyła się trzecia zimowa wyprawa zakopiańska do Śnieżnej, po butle tlenowe, które potrzebne były Winiarskiemu.
Co dalej
Po śmierci Janusza Flacha i Edka Chełpy działalność jaskiniowa w środowisku zakopiańskim znacznie osłabła. Zaprzestano na jakiś czas organizowania wypraw do jaskiń pionowych. Trudno było otrząsnąć się po tej tragedii, ale życie toczyło się dalej. Już na przełomie lat 50 i 60 powstała w Zakopanem jeszcze jedna organizacja jaskiniowa - Sekcja Grotołazów przy TKKF, pierwsza tego typu w Polsce. Utworzył ją Janusz Adamczyk. Nie miała ona charakteru wyczynowego, skupiała głównie młodzież, przygotowując kadry dla STJ i późniejszego Speleoklubu. Stefan Zwoliński na Walnym Zjeździe Delegatów KW w Warszawie został członkiem honorowym Klubu Wysokogórskiego. Do Koła Jaskinioznawczego wstąpili nowi członkowie Zbigniew Skuza i Benedykt Szczygieł. Odkrytą przez Edwarda Krauzowicza Jaskinię Wielką Litworową wyeksplorowali zakopiańscy grotołazi do głębokości 220 metrów. Józef Frączek skonstruował przyrządy zaciskowe do wychodzenia po linie na wzór oryginalnych jumarów, w oparciu o model zagraniczny. Po ich sprawdzeniu, zastosowano je po raz pierwszy do wychodzenia w studniach z Jaskini Wielkiej Litworowej w 1967 roku. Z ówczesnego dna tej jaskini wychodzili studniami w górę na tych przyrządach Józef Frączek i Krzysztof Szafrański. Pod kierownictwem Edwarda Winiarskiego zorganizowano kurs dla nowych członków koła. Po ich przeszkoleniu wstępnym zostali oni znacznym stopniu zaangażowani do kopania w jaskiniach, które prowadzono głównie w Bystrej, Śpiących Rycerzy i Ratuszu. W sumie przepracowano około 2000 godzin. W drugiej połowie lat 60 do aktywnych członków tego koła należeli: Zbigniew Skuza, Benedykt Szczygieł, Edward Kołodziejczyk, Tadeusz Palkij, Barbara Kluś, Joanna Posadzka, Janusz Chełpa, Maria Frączek. Oleg Wachuta, Jadwiga Wójcik, Roman Hoły, Krystyna Zięba, Andrzej Parczewski, Bogdan Obarski, Andrzej Skuza, Mieczysław Kołodziejczyk, Julian Klamerus i Jacek Szłuiński. Andrzej Parczewski nakręcił film z wyprawy eksploracyjnej do Ptasiej Studni, kamerą amatorską Quarz - M, dość łatwą w obsłudze.
W czasie wycieczki przez kotły polodowcowe Czerwonych Wierchów, którą prowadził Apoloniusz Rajwa w czasie Zlotu Jaskiniowego w lipcu 1966 roku, odkryta została Jaskinia nad Kotlinami, której wstępna eksploracja została zakończona na głębokości 135 metrów. Rajwa organizował tradycyjne lipcowe Zloty Jaskiniowe w Tatrach ponieważ pełnił on w tych latach funkcję wice przewodniczącego KTJ. On też przygotował tygodniowy program pobytu w Tatrach grupy grotołazów z Klubu „Cyklop” we Lwowie i był ich przewodnikiem.
Ratownicy Grupy Tatrzańskiej GOPR zobowiązani zostali przez Naczelnika do szkolenia jaskiniowego, gdyż w przypadku zaistnienia wypadku w jaskini pionowej, nie byli dostatecznie do takich akcji przygotowani. Nieraz wspierali się taternikami jaskiniowymi z Zakopanego i Krakowa. Szybką i sprawną grupę ratunkową do akcji jaskiniowych przygotował w Krakowie Janusz Śmiałek.
W Zakopanem zamieszkał na stałe Christian Parma, który zmienił członkostwo AKG Gliwice na STJ Zakopanem, co ożywiło ponownie działalność jaskiniową środowiska zakopiańskiego, która wyszła poza granice kraju. Już w lecie 1966 roku Apoloniusz Rajwa wziął udział w polskiej wyprawie do najgłębszej wówczas jaskini świata Gouffre Berger we Francji, a sześć lat wcześniej Marian Mitan uczestniczył w polskiej wyprawie egzotycznej do jaskiń Kuby. Ale jak dotąd były to wyjazdy pojedynczych członków klubu, nie licząc grupowych wyjazdów do jaskiń słowackich. Ambicją Christiana Parmy było organizowanie wypraw zagranicznych, zakopiańskich a nawet ogólnopolskich, Żeby te cele realizować, trzeba było przejąć władzę w Komisji Taternictwa Jaskiniowego Klubu Wysokogórskiego.
Komisja Taternictwa Jaskiniowego w Zakopanem
Od 1956 roku, czyli od reaktywowania Klubu Wysokogórskiego, siedzibą KTJ był Kraków, gdyż tak było zapisane w regulaminie komisji. Należało zatem zmienić regulamin, co nie było rzeczą łatwą, ponieważ uchwały przechodziły większością głosów na posiedzeniach plenarnych KTJ, w których Zakopiańczycy mieli początkowo jeden głos, potem dwa, a w połowie lat sześćdziesiątych trzy. Było to jednak za mało, żeby zmienić regulamin. Udało się jednak uzyskać poparcie delegatów z Warszawy, Wrocławia i Katowic, kiedy w 1969 roku doszło do wyborów nowej KTJ. Trzon komisji został wybrany spośród Zakopiańczyków, z których trójka weszła do prezydium i w tej sytuacji siedzibą komisji na następne dwa lata zostało Zakopane. KTJ było jedną z komisji Zarządu Głównego Klubu Wysokogórskiego. W skład prezydium KTJ weszli: Apoloniusz Rajwa - przewodniczący, Zofia Stecka - wiceprzewodnicząca, pełniąca również rolę księgowego, Christian Parma - sekretarz. Członkiem KTJ była także z Aleksandra Łaptaś z Zakopanego. W okresie kiedy prezydium komisji było w Zakopanem, większość wypraw i imprez jaskiniowych była organizowana przez członków zakopiańskiej STJ dla wszystkich Sekcji Taternictwa Jaskiniowego w Polsce.
Połączenie Jaskini Śnieżnej z Jaskinią nad Kotlinami
Mimo, że wstępna eksploracja Jaskini nad Kotlinami zakończyła się na głębokości 135m, większość grotołazów wierzyła w jej połączenie z Jaskinią Śnieżną. W 1967 roku taternicy jaskiniowi z Krakowa poszerzyli wąskie miejsce i znaleźli dalszy ciąg jaskini. W ciągu kilku wejść uzyskano w niej głębokość około 300 metrów. Ponieważ było rzeczą prawie pewną, że dojdzie do połączenia z Jaskinią Śnieżną, dlatego na wiosnę przyszłego roku kilka zespołów przygotowywało się do wyprawy, by sukces z połączenia obu jaskiń stał się ich udziałem. Jako pierwsi pod koniec kwietnia wyruszyli grotołazi z AKG Gliwice. Zeszli niżej o kilkadziesiąt metrów ale do znanych partii Jaskini Śnieżnej nie doszli. Przygotowywały się dwie kolejne wyprawy, jedna GT GOPR której kierownikiem był Apoloniusz Rajwa i druga organizowana przez KTJ pod kierownictwem Janusza Śmiałka. Oba zespoły spotkały się w Zakopanem w przeddzień wejścia do jaskini i połączyły swe siły. W dniu 19 maja 1969 roku doszło do połączenia obu jaskiń. Powstał system Jaskini Wielkiej Śnieżnej o głębokości jak wówczas podawano 772m, co lokowało tą jaskinię ponownie na wysokim szóstym miejscu w świecie. Spośród Zakopiańczyków w wyprawie uczestniczyli: Apoloniusz Rajwa - zastępca kierownika wyprawy, Christian Parma, Michał Jagiełło, Piotr Malinowski, Andrzej Zubek i Władysław Gąsienica Roj I.
Wyprawa ratunkowa po Witolda Szywałę
Po uzyskaniu w systemie Jaskini Wielkiej Śnieżnej tak dużej deniwelacji, nadszedł czas na przejścia sportowe, od górnego otworu do syfonu i z powrotem. Liczył się styl przejścia i uzyskany czas. Pierwszego przejścia całego systemu dokonał zespół z STJ Kraków pod kierownictwem Janusza Baryły w czasie 56 godzin. W maju 1970 roku do Jaskini Wielkiej Śnieżnej wszedł trzy osobowy zespół z AKG Gliwice: Adam Nikodem, Marek Zygmański i Witold Szywała oraz Jacek Szłuiński z Zakopanego, z zamiarem przejścia całego systemu. W drodze powrotnej Witold Szywała, był tak wyczerpany, że nie był w stanie wyjść studniami w górę o własnych siłach. Zawisł na linie w 70 metrowej studni około 300 metrów pod ziemią. Adam Nikodem, który wyszedł z jaskini zawiadomił GOPR o wypadku. W akcji ratunkowej udział wzięli ratownicy oraz taternicy jaskiniowi z Zakopanego. Pierwsi do jaskini weszli Christian Parma i Edward Ostapowski z zadaniem jak najszybszego dotarcia do miejsca wypadku. Na głębokości 150m, na skutek zerwania się liny, Parma upadł i doznał złamania nogi w kostce. Do jaskini ruszyli Edward i Mieczysław Kołodziejczykowie, Kazimierz Gąsienica Byrcyn i Apoloniusz Rajwa. Po dojściu do Parmy, Edward Kołodziejczyk asekurował go potem przy wychodzeniu do otworu, a pozostała trójka i Edward Ostapowski zjechali na linach nad 70 metrowa studnię, gdzie w ciemnościach siedzieli wychłodzeni i wyczerpani Jacek Szłuiński i Marek Zygmański. W wodospadzie 70 metrowej studni wisiał na linie Witold Szywała. Cała czwórka próbowała wyciągnąć ze studni Szywałę, ale lina była tak obciążona, że dowiązane do niej pętle uległy zerwaniu. Woda w jaskini przybierała, nikt z nie zdecydował się na zjazd do studni, w której od 26 godzin wisiał Szywała, który, co jest wielce prawdopodobne, wtedy już nie żył. Wobec dużego zagrożenia życia pozostałych, kierownik wyprawy zadecydował o odwrocie. Należało pomóc w wyjściu z jaskini Zygmańskiemu i Szłuińskiemu. Nad 40 metrową studnię doszli Piotr Malinowski i Michał Jagiełło, a nad pozostałymi studniami ustawili się Tadeusz Palkij, Zbigniew Skuza i Maciej Gąsienica. Zwłoki Witolda Szywały pozostały w jaskini.
Po tygodniu wyruszyła do dolnego otworu Jaskini Śnieżnej grupa grotołazów pod kierownictwem Edwarda Winiarskiego, w celu odkopania ze śniegu i lodu otworu jaskini i korytarza wstępnego. Pracami wewnątrz jaskini kierował Zbigniew Skuza. Dopiero po kilku dniach udało się przekopać w lodzie 38 metrowy odcinek korytarza opadającego w dół. Przez dolny otwór miały być wyciągane z jaskini zwłoki Szywały. W tej mozolnej pracy udział wzięli członkowie Koła Jaskinioznawczego: Zbigniew Skuza, Barbara Kluś, Jadwiga Machoń, Edward Kołodziejczyk, Kazimierz Stępień, Piotr Podobiński, Andrzej Skuza, Tadeusz Palkij, Benedykt Szczygieł.
Dopiero 25 czerwca wyruszyła wyprawa, której celem było wyciągnięcie zwłok ze studni i ich zabezpieczenie. Uczestniczyło w tej akcji 18 ratowników. Sześciu z nich dotarło nad 70 m studnię w której wisiał Szywała. Zjechał do niego Tadeusz Palkij, przywiązał zwłoki do nowej liny i odciął linę na której uprzednio wisiał Szywała. Zwłoki zostały wyciągnięte nad studnię i zapakowane. Stwierdzono, że przez ciasne zaciski nie można będzie wyciągnąć ich do górnego otworu więc pozostawiono je nad 70 metrową studnią a uczestnicy tej akcji wyszli na powierzchnię. Spośród grotołazów uczestniczyli w niej Mieczysław Kołodziejczyk, Edward Kołodziejczyk, Tadeusz Palkij, Piotr Podobiński i Andrzej Bachleda.
W dniach 14 - 19 lipca zorganizowana została kolejna akcja wydobycia zwłok Witolda Szywały. Grupa która weszła do jaskini górnym otworem, opuściła zwłoki studniami aż do biwaku w Śnieżnej, gdzie przejęła je druga grupa ratowników i grotołazów, która weszła do jaskini dolnym otworem. Wcześniej jeszcze grupa trzecia zaporęczowała jaskinię od dolnego otworu do biwaku. Stąd obie grupy na zmianę transportowały Szywałę w górę po płytowych progach do „Wielkiej Studni”, a następnie stromym, zalodzonym korytarzem do otworu jaskini. Obie grupy były bardzo zmęczone i pozostawiły zwłoki w zacisku korytarza wyjściowego po czym wyszły z jaskini. Po jednym dniu odpoczynku przystąpiono do ostatniej fazy wyciągnięcia zwłok z jaskini, która 19 lipca została ostatecznie zakończona. W akcji wydobycia z jaskini zwłok Witolda Szywały uczestniczyły 54 osoby, w tym znaczny był udział grotołazów zakopiańskich, członków STJ i Koła Jaskinioznawczego. Udział w tej akcji wzięli: Zbigniew Skuza, Roman Hoły, Edward Kołodziejczyk, Andrzej Skuza, Andrzej Bachleda, Jan Dziadosz, Stanisław Bukowski, Leonard Dauksza, Roman Dąbkowski, Marek Nodzyński, Andrzej Zubek, Janusz Śmiałek i Mieczysław Kołodziejczyk. Była to niewątpliwie w tamtych latach najtrudniejsza akcja ratunkowa w jaskiniach tatrzańskich.
Pierwsze wyprawy zagraniczne
W latach 60 taka była sytuacja polityczna, że trudno było wyjechać do krajów Europy Zachodniej, dlatego mało było w ten rejon wypraw zagranicznych, a o jaskiniach alpejskich można było co najwyżej przeczytać w specjalistycznej literaturze. Centralne wyprawy firmowane przez Klub Wysokogórski udało się zorganizować do jaskiń Francji a z krajów zamorskich na Kubę i do Meksyku. Christian Parma wystąpił z propozycją zorganizowania rekonesansowej, środowiskowej wyprawy zakopiańskiej do jaskini Gruberhornhöhle w Austrii. Latem 1969 roku wyjechał do Austrii czteroosobowy zespół w skład którego wchodziło dwóch członków STJ Zakopane, Christian Parma i Tadeusz Rojek z Wałbrzycha, który należał wtedy do zakopiańskiej sekcji. W dużym masywie Hoher Göll z ledwością odnaleziono otwór jaskini, która przez Austriaków była wyeksplorowana do głębokości 710m. Mimo różnych trudności i perypetii osiągnęli jej dno co było dużym osiągnięciem tak małego zespołu. Nawiązane zostały wówczas kontakty z grotołazami austriackim z Salzburga z którymi uzgodniono, że w następnym roku zostanie zorganizowana do tej jaskini wspólna wyprawa polsko - austriacka o charakterze eksploracyjnym. Wyprawę tą zorganizowała w roku 1970 KTJ ale praktycznie organizowali ją członkowie STJ Zakopane Christian Parma jako kierownik, Apoloniusz Rajwa i Tadeusz Rojek. Pozostali jej uczestnicy byli z Krakowa. W czasie tej wyprawy dokonano dalszych odkryć, a jaskinia została pogłębiona do - 854m. Była to pierwsza polska wyprawa eksploracyjna do jaskiń Austrii, która rozpoczęła prawie 30 letni okres polskiej eksploracji jaskiń austriackich.
W następnym roku Christian Parma był kierownikiem trzyosobowego zespołu, który wyjechał do jaskiń Podola i razem z członkami klubu „Cyklop” ze Lwowa uczestniczył w eksploracji jaskini Optymistycznej. W pierwszej połowie 1972 uczestniczył w wyprawie KTJ do jaskiń w Peru. W tym samym roku zakopiańska STJ zorganizowała pierwszą swoją wyprawę poza kontynent europejski, w Pamiro - Ałaj. Kierownikiem czteroosobowego zespołu był Apoloniusz Rajwa, a uczestnikami byli Mieczysław Kołodziejczyk i Tadeusz Rojek członkowie sekcji, oraz Jerzy Mikuszewski z Warszawy. Polacy współdziałali w Ałaju z grupą grotołazów z lwowskiego klubu „Cyklop”. W 1973 roku Klub Wysokogórski w Zakopanem wspólnie ze Speleoklubem Morskim w Gdyni zorganizowały wyprawę do Peru, w której uczestniczyli członkowie STJ Piotr Malinowski, Aleksandra Łaptaś - Szafirska i Krzysztof Szafrański. Natomiast w 1974 roku w wyprawie Speleoklubu Morskiego PTTK z Gdyni do głębokiej jaskini Garma Ciega - Sumidero de Cellagua uczestniczyli z Zakopanego Stanisław Miskowiec, Christian Parma i Jacek Szłuiński. Ponadto do 1974 roku odbyło się kilka wyjazdów do jaskiń Czechosłowacji.
A tymczasem w Tatrach
Podczas gdy członkowie STJ główny swój wysiłek skoncentrowali na organizowaniu wyjazdów zagranicznych, to członkowie Koła Jaskinioznawczego, którego prezesem nadal był Edward Winiarski organizowali szkolenia nowych adeptów taternictwa jaskiniowego w łatwych jaskiniach tatrzańskich. W dalszym ciągu nie obyło się bez kopania. Organizowane były też pożyteczne akcje zbierania i wynoszenia śmieci z jaskiń. Powodzeniem cieszyły się takie jaskinie jak: Czarna, Kasprowa Niżnia, Zimna, Miętusia, Magurska, Lodowa w Ciemniaku, Śpiących Rycerzy, a także wiele innych, mniejszych i łatwiejszych. Sporadycznie organizowane były wejścia do jaskiń o rozwinięciu pionowym. Oprócz wcześniej już wymienionych zapisali się do koła Zbigniew Bukowski, Maciej Berbeka, Tadeusz Borzęcki, Ryszard Janik, Jan Jasuwienas, Anna Matejewska, M. Siembab, Jan Bachleda Curuś, Zygmunt Kłosowski i inni.
W kwietniu 1972 roku zorganizowano zostały obchody 50-lecia działalności jaskiniowej Stefana Zwolińskiego oraz 20-lecia STJ Zakopane. Organizatorem tej imprezy była KTJ oraz STJ Zakopane. Poza głównym jubilatem, uczestniczyli w niej także członkowie seniorzy - Władysław Habil, Karol Chabowski, Leszek Ćwiertniak, Tadeusz Gibała, Marian Hyziński, Tadeusz Schiele oraz Zofia Stecka, Konstanty Stecki, Józef Frączek, Jerzy Orawiec, Bronisław Noiszewski. Nieobecny był Edward Winiarski. Członkowie koła wzięli udział w Zlocie Speleologicznym w Olsztynie koło Częstochowy. Zwiedzono jaskinie Studnisko, Awen Wszystkich Świętych, Koralową i Olsztyńską. Trójka 14-latków Piotr Dobosz, Krzysztof Dudziński, Andrzej Czopik, nie będących jeszcze członkami koła ze względu na młody wiek, była z Frączkiem w jaskiniach Zakosistej i Piarżystej. W następnym roku w krótkim i lakonicznym sprawozdaniu z działalności koła napisano, że zorganizowano 25 wypraw do jaskiń tatrzańskich oraz na Wyżynie Krakowsko - Częstochowskiej a także na Słowacji. Miały one charakter poznawczy, szkoleniowy i eksploracyjny. W 1974 roku odbyły się wejścia do jaskiń: Czarnej, Kasprowej Niżniej, Marmurowej, Śnieżnej i Wielkiej Litworowej. Odkryta została Studnia w Kazalnicy. W ramach czynu społecznego członkowie koła oczyścili z rdzy wszystkie tablice pamiątkowe na terenie TPN. W tym samym roku w czasie trwania Warszawskiego Obozu Speleologicznego, Piotr Podobiński zjechał jako pierwszy do nowoodkrytej 40 metrowej „Studni Bociana” w Jaskini Wielkiej Litworowej, dzięki temu jaskinia ta zwiększyła swą głębokość. Podobiński oraz Ryszard Szlamka uczestniczyli w wyprawie zorganizowanej przez KKTJ z Krakowa do jaskiń Rumunii.
Przekształcenie Klubu Wysokogórskiego w Polski Związek Alpinizmu
Na początku marca 1974 roku odbył się w Zakopanem Walny Zjazd Delegatów Klubu Wysokogórskiego w stulecie polskiego taternictwa, na którym podjęto uchwałę o przekształceniu Klubu Wysokogórskiego w Polski Związek Alpinizmu. Przeprowadzenie reformy struktury organizacyjnej polskiego sportu wysokogórskiego i jaskiniowego stało się koniecznością. Wcześniej został opracowany i zaakceptowany przez GKKFiT projekt statutu. Podjęcie tej uchwały miało również duże znaczenie dla taternictwa jaskiniowego, gdyż nastąpiło podporządkowanie wszystkich organizacji zrzeszających grotołazów i taterników jaskiniowych pod PZA. Dotychczas działały one w ramach struktur organizacyjnych Klubów Wysokogórskich jako STJ, w PTTK jako Speleokluby i w strukturach akademickich jako AKG. W Zakopanem istniały dwie organizacje - Sekcja Taternictwa Jaskiniowego przy Klubie Wysokogórskim oraz Koło Jaskinioznawcze PTTK. Zgodnie z zarządzeniem obie te organizacje powinny się były zarejestrować i złożyć odpowiednie dokumenty w PZA w wyznaczonym terminie. Koło Jaskinioznawcze PTTK wymogi te spełniło, ale dopiero po dwóch latach rejestrując się pod nazwą Speleoklub PTTK Zakopane, natomiast Sekcja Taternictwa Jaskiniowego wymogów nie spełniła, ponieważ doszło do jej rozpadu i już praktycznie w 1974 roku nie istniała. Niektórzy jej członkowie, którzy byli współzałożycielami Speleoklubu Morskiego PTTK w Gdyni i posiadali podwójne członkostwo przenieśli się do tego klubu, mimo, że jego siedziba znajdowała się na drugim końcu Polski. Magnesem były dotacje, które klub ten otrzymywał, które umożliwiały organizowanie wypraw w różne rejony świata. Pozostali byli członkowie STJ zapisali się do Speleoklubu PTTK w Zakopanem, albo nie byli zrzeszeni i po jakimś czasie zaprzestali działalności jaskiniowej. O zarejestrowanie Speleoklubu PTTK Zakopane zabiegał Zbigniew Skuza, który objął funkcję prezesa. Po kilkunastu latach kierowania Kołem Jaskinioznawczym Edward Winiarski zrezygnował.
Zbigniew Skuza jako nowy prezes Speleoklubu wziął się ostro do pracy. Od tego czasu w aktach PTTK pojawiła się oddzielna teczka z pismami Speleoklubu. i prowadzona była na bieżąco dokumentacja jego działalności. Na pierwszym zebraniu Speleoklubu, które odbyło się pod koniec grudnia 1974 roku obecnych było tylko 16 członków klubu. Wiele spraw trzeba było uporządkować, bądź rozpocząć na nowo. Odebrano od Edwarda Winiarskiego i Stefana Zwolińskiego sprzęt jaskiniowy, który był własnością Koła Jaskinioznawczego. Zgromadzono go razem i utworzono magazyn sprzętowy klubu. W większości był to sprzęt przestarzały, służący głównie do robót jaskiniowych i do nurkowania. W 1975 roku Zbigniew Skuza wystąpił z prośbą do PZA o przyjęcie Speleoklubu zakopiańskiego w poczet członków tego związku. Wraz z podaniem wysłano imienną listę 33 członków klubu. Klub pozyskał w tym roku nowych członków. Zapisali się: Krzysztof Dudziński, Piotr Dobosz, Jerzy Tawłowicz, Bronisław Kaleciak, Barbara Dudzińska, Krystyna Zapała, Jacek Parczewski, Zbigniew Tomczak, Piotr Bednarz, Paweł Czarniak, Tomasz Świder. Opuścił Speleoklub zakopiański Piotr Podobiński który przeprowadził się do Warszawy i z tamtejszym klubem WAKS wyjechał na wyprawę do Austrii do Platteneckeishöhle. Pod koniec tego roku do Zakopiańskiego Oddziału PTTK wpłynęło pismo od Zarządu Wojewódzkiego PTTK, w którym proponuje on, by Speleoklub zakopiański przejął funkcję wiodącą, gdyż jest to jedyny tego typu rodzaj turystyki kwalifikowanej w Oddziałach PTTK na terenie całego województwa nowosądeckiego. W ciągu dwóch lat Zbigniew Skuza uporządkował działalność organizacyjną klubu, przyciągnął do klubu wielu nowych członków. Klub wszedł na nowe tory rozwoju. Prawie w każdym miesiącu było kilka wejść jaskiniowych. W kwietniu 1976 roku odbyły się wybory nowych władz klubu. Prezesem został ponownie wybrany Zbigniew Skuza, a wiceprezesem Benedykt Szczygieł. Jednak po miesiącu Skuza zrezygnował z funkcji z powodu wyjazdu za granicę. Obowiązki prezesa przejął jego zastępca. On też wystąpił ponownie do PZA o zarejestrowanie Speleoklubu, ponieważ nie było żadnej odpowiedzi ze strony PZA. Wreszcie w październiku 1976 roku Speleoklub PTTK Zakopane został przyjęty w poczet członków Polskiego Związku Alpinizmu. Zweryfikowano 4 członków zwyczajnych, 3 samodzielnych taterników jaskiniowych, 29 członków kandydatów taternictwa jaskiniowego i 13 sympatyków, w sumie 49 członków klubu.
Lata 1976 - 1977
Speleoklub rozwija się, jego członkowie działają coraz aktywniej nie tylko w jaskiniach tatrzańskich ale organizują również wyjazdy w inne krasowe regiony Polski, a także za granicę. Jeden z takich wyjazdów odbył się na zaproszenie Gustawa Stibranyi z Rożniawy w Słowacki Kras, do pionowych jaskiń w Silickiej Planinie. Uczestniczyli w nim Roman Kubin, Jacek Parczewski oraz Stanisław Miśkowiec ze Speleoklubu Morskiego. W 1976 roku przypadał jubileusz 25-lecia istnienia klubu. Powołany został Komitet Organizacyjny, którego przewodniczącym został prezes Oddziału Zakopiańskiego PTTK Ryszard Drągowski. Obchody, które zorganizował Benedykt Szczygieł, odbyły się w listopadzie w kawiarni Centralnego Ośrodka Sportu w Zakopanem. Były przemówienia prezesa i zaproszonych gości, przyznano odznaki resortowe dla zasłużonych, a to wszystko przy herbacie i ciastkach.
W działalności tatrzańskiej poza jaskiniami łatwymi w których szkolili się nowi członkowie, coraz częściej organizowane były wejścia do jaskiń pionowych. Dokonano przejścia Ptasiej Studni do starego dna, Jaskini Wysokiej również do dna, Marmurowej, Lodowa Litworowej, Lodowej Mułowej, Nad Kotlinami i Wielkiej Litworowej. Do najaktywniej działających w jaskiniach należeli: Roman Kubin, Jacek Parczewski, Krzysztof Dudziński, Ewa Bartosz, Andrzej Bachleda, Paweł Czarniak, Piotr Dobosz, Krystyna Zapała, Bronisław Kaleciak. W wyprawie organizowanej przez KTJ PZA do jaskiń Gouffre Berger we Francji i Monte Cucco we Włoszech uczestniczył Mieczysław Kołodziejczyk, który ustanowił nowy, zakopiański rekord głębokości w jaskiniach (Gouffre Berger - 1122m), poprawiając dotychczasowy rekord należący do Apoloniusza Rajwy uzyskany również w tej samej jaskini (-985m).
Na początku 1977 roku Speleoklub liczył 53 członków. Benedykt Szczygieł został delegatem na Zjazd Wojewódzki PTTK z ramienia Wojewódzkiej Komisji Speleologii, a w marcu był delegatem Speleoklubu PTTK w Zakopanem na Walny Zjazd Delegatów Polskiego Związku Alpinizmu. W kwietniu i maju można było oglądnąć wystawę fotograficzną w Klubie Turysty PTTK „Jaskinie tatrzańskie w fotografii”, natomiast w czerwcu odbyło się zebranie sprawozdawczo - wyborcze, które po powrocie z Austrii prowadził Zbigniew Skuza, Wybrano go prezesem ale z zastrzeżeniem, że jeżeli zrezygnuje z ważnych powodów, to prezesem zostanie Apoloniusz Rajwa, bez przeprowadzania dodatkowych wyborów. Rajwa był członkiem Speleoklubu po rozwiązaniu STJ KW Zakopane. Do działalności jaskiniowej włączyli się stopniowo następni członkowie - Stanisław Fiedor, Stanisław Mrugała, Andrzej Renes, Liliana Jabrocka, Barbara Dudzińska, Jacek Frączek, Marek Pencarski, Janusz Lisiecki, Paweł Jędrzejczak, Tomasz Świder, Stefan Januszkowski, Andrzej Waberski, Waldemar Karkowski i Andrzej Maciata. Eksploracyjnym problemem jaskiniowym numer jeden była Jaskinia Naciekowa, w której dokonano znaczących odkryć, zarówno jeżeli chodzi o nowe korytarze, jak i znalezienie kości niedźwiedzia jaskiniowego. Kompletny szkielet, który został przekazany Muzeum Ziemi w Warszawie. Kilkunastoosobowa grupa wyjechała do jaskiń Krasu Morawskiego na zaproszenie grotołazów z Blanska i Brna.
Speleoklub wypływa na szersze wody
Na początku września 1977 roku ustąpił ze stanowiska prezesa Zbigniew Skuza, zatem prezesem został Apoloniusz Rajwa, który przejął również magazyn sprzętowy od poprzednika. Miał on duże doświadczenie w pracy organizacyjnej z lat poprzednich i duże znajomości w środowiskach jaskiniowych oraz w Polskim Związku Alpinizmu, zatem zgodził się na kierowanie Speleoklubem. Zarząd klubu załatwił, że „Bezalin” w Bielsku przekazał nieodpłatnie dwie liny alpinistyczne o długości 200 metrów każda, do eksploracji głębokich studni. Do klubu wstąpili nowi członkowie: Mirosława Kwiatkowska. Marek Rajski, Sławomit Ejsmond, Andrzej Pabin, Janusz Jeziorczak, Edward Orawiec i Wiesław Dobrowolski. W 1978 roku odbyło się ponad 50 wejść do jaskiń tatrzańskich. Poczyniono dalsze odkrycia w Jaskini Naciekowej. Andrzej Waberski przeszedł trawers między otworami Jaskini Wielkiej Śnieżnej, a z grotołazami z Moraw przeszli razem Jaskinię Śnieżną do syfonu. Zorganizowano dwukrotny wyjazd do jaskiń Krasu Morawskiego, gdzie dokonano przejść kilkunastu jaskiń zarówno poziomych jak i pionowych. W jesieni przyjechali do Zakopanego w ramach rewizyty czescy grotołazi z Moraw: Pavel Glozar, Alois Nejezhleb, Otta Brouk i Karel Ondra. Zwiedzali oni jaskinię Śnieżną, Marmurową i Litworowy Dzwon. Ukazało się pierwsze wydanie przewodnika „Turystyczne jaskinie Tatr” autorstwa Christiana Parmy i Apoloniusza Rajwy w nakładzie 10 tys. egzemplarzy. Ewa Bartosz i Krystyna Zapała wspólnie z członkami wyprawy Speleoklubu Morskiego w Gdyni wyjechały w masyw Hoher Göll w Austrii, a w listopadzie 1978 roku sześciu członków klubu wyjechało do jaskiń Rumunii, gdzie prowadzono działalność w obszarze krasowym Montii Sebesului. W tym też roku przeprowadzony został kurs taternictwa jaskiniowego II stopnia, który ukończyło 10 osób. Instruktorami, wykładowcami i egzaminatorami byli Mieczysław Kołodziejczyk, Wojciech Bartkowski i Apoloniusz Rajwa. Podobny kurs zorganizowano również w lutym następnego roku dla 10 członków Speleoklubu Morskiego z Gdyni. W tym samym czasie pod kierownictwem Krzysztofa Dudzińskiego kilku członków klubu wyjechało do jaskiń Krasu Morawskiego Był to pierwszy wyjazd w ten rejon w okresie zimowym. Odbyło się zebranie sprawozdawczo wyborcze, prezesem został ponownie Apoloniusz Rajwa. Coraz częściej członkowie wyjeżdżali w niewielkich zespołach za granicę. Wyjazdy takie zorganizowano w rejon Agtellek Karst na Węgrzech wspólnie z grotołazami czeskimi i węgierskimi, oraz w Kras Słowacki i dwukrotnie do jaskiń Bułgarii. Co roku także były też organizowane wyjazdy szkoleniowe do jaskiń na wyżynie Krakowsko - Częstochowskiej. Mieczysław Kołodziejczyk i Apoloniusz Rajwa szkolili jako instruktorzy, ratowników górskich Grupy Wałbrzysko - Kłodzkiej GOPR w Jaskini Niedźwiedziej w Kletnie oraz na pobliskich skałkach. Członkowie klubu wzięli udział w Międzynarodowej Konferencji Ratownictwa Jaskiniowego, w obradach, które odbywały się w schronisku na Kalatówkach i pokazach na Nosalu. Uczestniczyli też w jubileuszu 25-lecia Speleoklubu Warszawskiego w schronisku na Kalatówkach, oraz w IV Ogólnopolskich Speleokonfrontacjach, które odbyły się w Paszkówce koło Skawiny. Rajwa był również przewodniczącym Podkomisji Ratownictwa Jaskiniowego GOPR, a wspólnie z Krzysztofem Dudzińskim byli delegatami Speleoklubu na Walny Zjazd Komisji Taternictwa Jaskiniowego w Jaworznie. Krzysztof Dudziński i Paweł Jędrzejczak uczestniczyli w pierwszym przejściu Jaskini Bańdzioch od górnego otworu do starego dna. Odnotować też warto dwa przejścia Jaskini Śnieżnej do syfonu. Na wiosnę 1980 roku zorganizowano kurs taternictwa jaskiniowego. Jego kierownikiem był Kazimierz Szych instruktor taternictwa jaskiniowego, który przeprowadził się z Częstochowy do Zakopanego. Z inicjatywy Krzysztofa Dudzińskiego nastąpił wyjazd do jaskiń w Niżnich Tatrach oraz w Murańską Planinę. W wyprawie międzyklubowej do jaskiń Włoch - „Fighiera 80”, której współorganizatorem był Speleoklub, uczestniczyli Krzysztof Dudziński, Mieczysław Kołodziejczyk, Stanisław Mateja z GOPR i Bożena Kołodziejczyk. W wyprawie do jaskiń Austrii w masyw Hoher Göll zorganizowanej przez Speleoklub Morski w Gdyni udział wzięli członkowie Speleoklubu Apoloniusz Rajwa, Paweł Jędrzejczak i Ewa Bartosz. Pod koniec swej kadencji Apoloniusz Rajwa był delegatem na Walnym Zjeździe PZA na Kalatówkach. W ostatnim roku do Speleoklubu wstąpili: Adam Borecki, Janina Budzyk, Józef Matusik, Małgorzata Mazur, Piotr Rajwa, Stanisław Śliwiński, Zbigniew Budurka, Dariusz Gurak, Alina Olejnik, Urszula Wywiał, Dariusz Jurek i Jadwiga Pasek. W większości byli to słuchacze Policealnego Studium Obsługi Ruchu Turystycznego w Zakopanem. W listopadzie 1980 roku, na zebraniu sprawozdawczo - wyborczym, na funkcję prezesa Speleoklubu został wybrany Krzysztof Dudziński.
Odkrycie jaskini w Twardych Spadach i biuletyn klubowy
Dwuletnia kadencja zarządu, którego prezesem był Krzysztof Dudziński zapisała się w historii klubu przede wszystkim odkryciem nowej jaskini w Tatrach i wydaniem pierwszego numeru biuletynu klubowego, a także systematycznym i intensywnym szkoleniem kilkunastu nowych członków klubu.
W sierpniu 1982 roku Krzysztof Dudziński, Grzegorz Albrzykowski i Witold Cikowski odkryli w ścianie Kazalnicy Miętusiej nową jaskinię, którą ze względu na występujący w niej lód nazwali Jaskinią Lodową w Twardych Spadach. Żeby dotrzeć do obszerniejszych partii trzeba było w następnych wejściach usunąć duże ilości kamieni i większych głazów. Odkryte w niej dwie sale zostały nazwane: jedna „Salą Stefana Zwolińskiego”, a druga „Salą Lecha Wałęsy”. Stefan Zwoliński, nestor polskiej speleologii, członek honorowy i pierwszy prezes klubu, zmarł we wrześniu tego samego roku i ten fakt został przez odkrywców upamiętniony nadaniem nazwy nowo odkrytej sali. Trzeba też pamiętać, że 1982 rok okres stanu wojennego w Polsce. Upamiętnienie Lecha Wałęsy przywódcy Solidarności, miało w tym czasie swą wymowę polityczną. Do końca 1982 roku było jeszcze 14 wejść do tej jaskini, w większości o charakterze eksploracyjnym, którą prowadzili m.in. odkrywcy tej jaskini i J. Ćwiklik.
W listopadzie 1981 roku miało miejsce jubileuszowe spotkanie, w sali Klubu Turysty PTTK w Zakopanem, z okazji 30-lecia Speleoklubu. Spośród seniorów udział w nim wzięli: Władysław Habil, Edward Winiarski, Marian Hyziński, Józef Frączek i Bronisław Noiszewski.
W listopadzie 1982 roku ukazał się pierwszy numer Biuletynu Speleoklubu Tatrzańskiego. Już trzy lata wcześniej przyjęto dla klubu nazwę Speleoklub Tatrzański PTTK w miejsce dotychczas obowiązującej Speleoklub PTTK w Zakopanem. Potrzeba wydawania biuletynu klubowego istniała od dawna, ale nie miał się tym kto zająć, były też różnego rodzaju trudności. Zredagowanie pierwszych trzech numerów to zasługa przede wszystkim Krzysztofa Dudzińskiego. Następne redagowali Piotr Dobosz, Marek Rajski, Jacek Parczewski i Martyna Parczewska. Do końca 1988 roku ukazało się 6 numerów. Potem biuletyn klubowy został przemianowany na „Dewiator.” W BST poza aktualnościami, nowymi odkryciami, relacjami z wypraw, były również wspomnienia najstarszych grotołazów z pierwszych lat działalności klubu, a także wykazy wejść jaskiniowych i powierzchniowych członków klubu i kronika wydarzeń.
Z wypraw zagranicznych należy wymienić na pierwszym miejscu udział czterech członków klubu w centralnej wyprawie eksploracyjnej KTJ PZA do jaskini Jubiläumschacht w Austrii. Uczestniczyli w niej: Krzysztof Dudziński, Janusz Lisiecki, Kazimierz Szych i Paweł Jędrzejczak, który od roku przebywał w Austrii. W jaskini tej, odkrytej przez polską wyprawę w ubiegłym roku, osiągnięto głębokość 1173 metry. Do dna jaskini zeszli Kazimierz Szych i Mikołaj Czyżewski. Była to najgłębsza jaskinia jaką odkryli Polacy i całkowicie wyeksplorowali do tak dużej głębokości.
Również bardzo dobrym wynikiem sportowym w jaskiniach może się poszczycić Ewa Bartosz, która w czteroosobowym zespole kobiecym dokonała pierwszego kobiecego przejścia najgłębszej wówczas studni jaskiniowej w Europie - Jaskini Provatina w Grecji o głębokości 390 metrów. W drodze powrotnej zatrzymała się we Włoszech, gdzie uczestniczyła w wyprawie do jednej z najgłębszych jaskiń Abisso Michele Gortani.
W wyprawach do jaskiń w Austrii organizowanych przez inne polskie kluby, uczestniczyli też Janusz Lisiecki i Paweł Jędrzejczak. Odbył się także tradycyjny wyjazd członków klubu do jaskiń w Krasie Morawskim, którego kierownikiem był Andrzej Waberski.
W Tatrach członkowie Klubu poznawali jaskinie pionowe: Litworowy Dzwon, Studnia w Kazalnicy, Wielka Litworowa, Bańdzioch, Marmurowa i Lodowa Mułowa. Warto odnotować fakt pierwszego zakopiańskiego przejścia Jaskini Wielkiej Litworowej, aż na dno „Bubusiowej Studni” dokonane przez Krzysztofa Dudzińskiego i Witolda Cikowskiego. W czasie tego przejścia wykonany został szkic techniczny jaskini. Roman Kubin, Kazimierz Szych i Krzysztof Dudziński uczestniczyli w kursie ratownictwa jaskiniowego zorganizowanego przez GT GOPR. W ramach pozorowanej akcji ratunkowej w Jaskini Czarnej transportowali pozoranta w noszach od Szmaragdowego Jeziorka do otworu głównego. Wśród kilku wejść do Bańdziocha Kominiarskiego na uwagę zasługuje przejście z górnego otworu do tzw. „Dna Poznańskiego” (-486m).
Lata osiemdziesiąte – nowe techniki pokonywania jaskiń.
Z początkiem lat osiemdziesiątych wkroczyła do jaskiń tatrzańskich technika „Technika Pojedynczej Liny”. Jaskinie zdobywane dotąd metodą oblężniczą, wieloosobowymi zespołami, stały się łatwo osiągalne przez małe, szybkie zespoły. Niejako sprawdzianem zmiany sposobu pokonywania jaskiń pionowych były w ST dwie wyprawy o charakterze sportowym do francuskiej jaskini Reseau des Aiguilles. Zwiększyło się też zainteresowanie samą eksploracją jaskiniową, a druga połowa tego dziesięciolecia to już wyraźnie przewaga działalności eksploracyjnej nad sportowym stylem pokonywania jaskiń. Było to wynikiem naturalnej ewolucji zapoczątkowanej szybkim rozwojem technik pokonywania jaskini, co w konsekwencji ułatwiło dotarcie do problemów eksploracyjnych w szybkim czasie małym zespołom. Możliwa stała się eksploracja głęboko usytuowanych problemów jaskiniowych w Klubie, który zawsze borykał się ze zbyt małą liczba aktywnych członków.
Dwustopniowy kurs otrzymania karty taternika dawał już wyszkolenie umożliwiające pokonywanie dużych, pionowych tatrzańskich jaskiń. Wiosną 1982 r. rusza kurs I stopnia prowadzony przez K. Dudzińskiego (w wyjątkowo licznym składzie jak na Zakopane w liczbie 25). Nowe techniki na starych linach aktywizują sporą część członków ST. Wśród 13 absolwentów kursu są m.in. G. Albrzykowski, W. Cikowski, J. Ćwiklik, J. Gruszka, S. Kurek, L. Pieniążek, M. Rajska, W. Styrczula.
Zajęcia skalne w Dol. Ku Dziurze ściągały nie tylko kursantów, ale również absolwentów szkoleń sprzed kilku lat, chcących poćwiczyć pokonywanie przepinek. Skała przed otworem jaskini Dziura stała się do dzisiejszego dnia klubowym poligonem, nie tylko dla szkoleń nowych taterników jaskiniowych, ale też dla zajęć z ratownictwa, a w latach osiemdziesiątych również do testowania sprzętu produkowanego przez rodzimych rzemieślników. W tych pierwszych latach techniki jaskiniowe przywiezione z Francji znacznie wyprzedziły sprzęt dostępny w kraju, począwszy od przyrządów zaciskowych, a na linach i karabinkach kończąc. Inwestowało się tylko w punkty – oryginalne spity Petzl’a, resztę trzeba było czymś zastąpić. Niestety kłóciło się to z sama ideą SRT, wymagającą stosowania pojedynczej ale bezpiecznej liny, kiedy na wyposażeniu spotykane były jeszcze plecionki bezrdzeniowe rodem z Bezalinu.
W pierwszych numerach BST publikowane były wyniki testów wytrzymałościowych produkowanego w kraju sprzętu (plakietki, karabinki, przyrządy zaciskowe, taśmy, liny), robionych na wzór testów sprzętu Petzl’a przywożonego z zachodu. Te ostatnie nierzadko stanowiły równowartość miesięcznej pensji i dalej łoiło się na własnoręcznie wystruganych konstrukcjach typu Jumar czy Gibbs.
Okres ten to komunistyczne szaleństwa: stan wojenny, indywidualne przepustki w wybrane doliny Tatr Polskich, gierkowskie kartki na wszystko, czyli wyrywanie z przydziałów rodzinnych racji na suchy prowiant w góry (jedna tabliczka „czekoladopodobna” na miesiąc!) . Obok odkrycia i eksploracji Lodowej w Twardych Spadach trwa eksploracja w Średniej Kasprowej (kopanie w rejonie dna), której motorem jest R. Kubin, pogłębienie Koprowej Studni i kilka mniejszych odkryć, m.in. w Marmurowej, Dziurze Wyżniej.
Pod koniec 1982 roku Speleoklub liczył ponad 50 członków. W ostatnim roku wstąpili do klubu, m. in. Grzegorz Albrzykowski, Witold Cikowski, Wojciech Styrczula, Jerzy Gruszka i Stanisław Kurek.
Z końcem roku (4 grudnia) odbyło się Walne Zebranie, na którym powołano nowe Władze ST; prezesem został Marek Rajski, K. Dudziński jego zastępcą.
Liczna rzesza grotołazów, która zasiliła Klub po kursie z 1982 r. wspomogła przez następne kilka lat działalność górską również pod kątem eksploracyjnym, koncentrującą się już nie tylko w mniejszych jaskiniach. Dokonanych zostało kilka przejść o charakterze sportowych najgłębszych jaskiń tatrzańskich. R. Kubin, J. Parczewski i K. Szych w ramach szkolenia GOPR w maju, zeszli dolnym otworem Bańdziocha do Syfonu KKTJ i Wielką Śnieżną do dna jaskini.
Latem 1983 r. już w czysto klubowym składzie dwa zespoły zeszły na dno Bańdziocha wchodząc górnym otworem. K. Dudziński i G. Albrzykowski pokonali deniwelację jaskini stosując czeskie liny 7mm, drugim był zespół R. Kubin, G. Albrzykowski, W. Styrczula, Z. Bodurka, Z. Tomczak. Warto zaznaczyć, że pomimo stosowania techniki odcinkowej, minimalizującej ilość potrzebnych lin, w użyciu były jeszcze ciężkie stalowe ogniwa zakręcana, zamiast karabinków i na dodatek nie każdy dało się odkręcić bez pomocy kluczyka.
Z większych przejść sportowych wymienić należy Wielką Litworową do Magla, Śnieżną do syfonu, oraz kilka wejść do Czarnej, Pod Wantą, Zimnej, Za Siedmioma Progami (-115) i Wysoką (-123).
W maju na zaproszenie Zarządu ST przyjechali do jaskini Wielkiej Śnieżnej członkowie Suchożlebskiej Skupiny z Brna.
Zorganizowanych zostało również kilka wyjazdów zagranicznych. Trzydniowy Wyjazd do jaskiń Morawskiego Krasu (K. Dudziński, W. Cikowski, S. Kurek ), A. Bachleda wziął udział w obozie alpejskim zorganizowanym przez KW Zakopane.
Jednak w tym i kolejnym roku na pierwszym planie są wyprawy do Francji.
Działalność sportowa w Jaskini Reseau des Aiquilles
Jaskinia Reseau des Aiguilles (+22m, -958m) położona w masywie Devoluy, niedaleko Grenoble. W 1983 i 1984 roku zakopiańczycy dwa razy przyjechali do doliny Aiguilles, by pokonać jaskinię. Pierwsza nieudana próba w wykonaniu zespołu K. Dudziński (kierownik), W. Cikowski, S. Kurek i Alain Robidou (grotołaz z Paryża). Zespół mając czas ograniczony do 5 dni na działalność górską, poręczuje jaskinię do –860 m, a następnie reporęczuje podczas wycofu wskutek braku odpowiednich odcinków lin. Całość działalności pod ziemią zamyka się w czterech akcjach, na kolejną nie było już czasu. Na efekt końcowy złożyło się kilka rzeczy, m.in. totalny brak punktów w podobno dobrze ospitowanej przez Francuzów jaskini i ściśle ograniczony czas na działalność górską. Był to wyjazd w oparciu o wspólną wyprawę do Francji członków ST i harcerzy nowosądeckie Komendy Chorągwi.
Rok później druga wyprawa zorganizowana wyłącznie przez ST, wyruszyła do Francji w składzie K. Dudziński (kierownik), G. Albrzykowski, W. Cikowski i Z. Mazuś (kierowca), mając do dyspozycji przerobioną na półciężarówkę rodzimą Syrenkę.
W trakcie 5 akcji w jaskini trwających od 5 do 14 godzin, trzyosobowy zespół osiągnął dwa razy syfon, raz z dolnego otworu (-628 m), drugi raz z górnego, dokonując integralnego przejścia jaskini (-958 m) i reporęczując w drodze powrotnej do połączenia. Całość jaskini wymagała uzupełnienia kilkudziesięciu spitów, by można było pokonać studnie bezpiecznie na pojedynczej linie. W trakcie przejścia integralnego jaskini wykonywano również dokumentację fotograficzną.
Na wyprawie do Reseau des Aiguilles zakończył się w ST pewien okres działalności sportowej, w kolejnych latach pomimo wielu akcji w najgłębszych jaskiniach Tatr, zaczął powoli przeważać nurt eksploracyjny, który pod koniec lat osiemdziesiątych za przyczyną odkryć w Śnieżnej Studni, starym zakopiańskim problemie, stał się dominującym przez kolejnych kilka lat.
W 1983 roku we wrześniu miała miejsce wystawa poświęcona Stefanowi Zwolińskiemu, która otwarta była w Klubie Turysty PTTK
Również w tym samym miejscu w dniach 26 i 27 listopada były VI Speleokonfrontacje, zorganizowane przez ST.
Na Walnym Zjeździe Delegatów Klubów i Sekcji Komisji Taternictwa Jaskiniowego PZA Speleoklub reprezentowali: K. Dudziński, A. Rajwa i K. Szych
W pierwszym półroczu 1984 roku kończą szkolenie nowi adepci taternictwa jaskiniowego: Z. Gruszka, M. Kozłowski, S. Michalik, J. Paziewski, P. Szeremeta, U i M. Wiśniewscy. Wpływa to bezpośrednio na ilość akcji jaskiniowych, których miesięcznie jest do dziesięciu.
W maju odbył się krótki wyjazd 5 osobowy do Morawskiego Krasu, powtórzony jeszcze raz w lipcu, oraz sierpniowy wraz ze Speleoklubem Warszawskim do Bułgarii.
Z kolei w Tatrach Klub gościł w lipcu grupę Francuzów z paryskiego klubu speleo i grupę 4 Bułgarów, a we wrześniu grupę grotołazów z Moraw. W wśród licznych jaskiń odwiedzanych przez członków ST w Tatrach, pojawia się zapomniany w ostatnich latach obiekt – Śnieżna Studnia, którego atrakcyjność ponownie odkrył R. Kubin, zaglądając tam kilkakrotnie w 1983 i 1984 roku. Podczas lipcowego wejścia w towarzystwie kilku członków ST udaje się udrożnić przejście na dnie meandra w najniższym punkcie jaskini (ok. –60m) i zostaje odkryte niższe piętro meandra z bardzo ciasną studnią. Na następnej akcji zjechano tę 20-metrową Studnię 40-lecia i jeszcze kolejną Studnię Zakopiańczyków, pogłębiając jaskinię do –150m. Odkrycie to nie tylko zwiększa deniwelację jaskini do prawie 180m, ale staje się atrakcyjnym obiektem eksploracyjnym, w którym za kilka lat rozpocznie się odkrywanie jednej z największych jaskiń tatrzańskich.
Końcem listopada 1984 r. wybrano nowy zarząd, którego prezesem ponownie został Marek Rajski, a Mirosław Wiśniewski został wiceprezesem.
Najwięcej wypraw w roku do większych jaskiń zorganizowano do Jaskini Czarnej, Zimnej i Pod Wantą. Rozpoczęły się również w październiku prace przy rekonstrukcji zawalonego przekopu do Jaskini Bystrej, kierowane przez Józefa Frączka, głównego wykonawcy pierwotnego obiektu jeszcze z 1958 roku. Już w grudniu udało się bezpiecznie dotrzeć do samej jaskini i jeszcze w tym miesiącu zorganizowano kilka wycieczek do Sali Wodospadów, fotografując i zwiedzając długo niedostępną, nieznaną młodszym pokoleniom jaskinię.
Od nowego roku 1985 dalej największą popularnością cieszyła się Jaskinia Bystra, jeszcze zimą zorganizowano kilka wejść do Jaskini Zimnej, a latem do Bańdziocha Kominiarskiego, Wysokiej, oraz Wielkiej Litworowej i Lodowej Litworowej-Ptasiej wraz z GT GOPR. W Jaskini Śnieżnej K. Dudziński dokonał solowego przejścia od otworu do Syfonu Dominiki, poręczując sam całą jaskinię.
W lecie K. Dudziński wziął udział w wyprawie KKS do Włoch, w Apuany.
Dwa wyjazdy do jaskiń Morawskiego Krasu w lutym-marcu i w lipcu, umożłiwiły zakup czeskich lin rdzeniowych z Brna, dzięki wykorzystaniu kont walutowych uczestników wyjazdów, aby zdobyć nieosiągalne legalnie korony naszych sąsiadów.
W sierpniu z kolei Klub gościł Alojza Nejezchleba wraz z żoną. Przeszedł ona wraz z członkami ST Jaskinię Bańdzioch Kominiarski z górnego otworu do dna. Miesiąc później goszcząc grupę Wegrów zwiedzono m.in. Jaskinię Czarną do Kolorado, podziwiając kunszt z jakim węgierscy grotołazi posługiwali się mało znanymi u nas drabinkami do zjazdu.
Na Walnym Zjeździe ZW PTTK w Nowym Sączu jako reprezentanci Klubu byli Apoloniusz Rajwa i Marek Rajski.
W pierwszej połowie 1986 roku WKU poważnie uszczupliło siły Klubu powołując dwóch aktywnych członków Z. Bodurkę i J. Paziewskiego. Z kolei do Klubu zostali przyjęci nowi członkowie: Beata Kajdy, Andrzej Mańkowski, Maciej Pałachicki, Jerzy Rejewski, Jacek Rydlewski, Jan Tomaszewski.
Zespoły najliczniej odwiedzały jaskinię Zimną , ale już w lecie wzrosło zainteresowanie Śnieżną Studnią i dzięki licznym próbom obejścia zalodzonej studni 40-lecia, odkryto Prawy Meander omijający feralną studnię i zbadano okna w Studni Zakopiańczyków. Po dwuletniej przerwie można było znów dostać się do dna jaskini. W grudniu rozpoczęły się prace w zawalisku na dnie.
Z większych jaskiń odwiedzano latem Jaskinię Wielką Litworową, Bańdzioch Kominiarski, Jaskinię Ptasią, Śnieżną i Jaskinię Czarną.
W tym roku w czerwcu wyjechała grupa do jaskiń Morawskiego Krasu, a w sierpniu zorganizowano wspólny wyjazd wraz z grupą z SW i UKTJ z Warszawy do jaskiń Bułgarii. K. Dudziński wziął udział w warszawskiej wyprawie do Gouffre Berger,
Odwiedziły Tatry również grupy z Jugosławii i z Moraw.
Na Walny Zjazd PZA delegatem został wybrany Apoloniusz Rajwa, a na Walny Zjazd KTJ PZA Roman Kubin i Marek Rajski.
Jubileusz 35-lecia Klubu uczcił zarząd z początkiem 1987 roku organizując okolicznościowe zebranie wszystkich członków 8 stycznia, a później 18 stycznia zorganizował spotkanie z seniorami w „Białej Izbie” hotelu COS w Zakopanem.
Zarząd przyjął do Klubu członków: Andrzeja Cukra, Krzysztofa Cześniewicza, Marcina Kacperka, Mariusza Laskowskiego, Marcina Lesia, Waldemara Stokłosę. Miesiąc później odbyło się Walne Zebranie, które wyłoniło nowy zarząd Klubu. Na jego czele stanęła Krystyna Zapała, wiceprezesem został wybrany Krzysztof Malzacher.
W działalności jaskiniowej zimowe miesiące zdeterminował wypadek nurkowy Alekseja Petrujkica w Jaskini Bystrej. Akcja ratunkowa GT GOPR trwająca od 16 lutego do 15 marca zaangażowała wielu członków Klubu. W pierwszej grupie R. Kubin, J. Parczewski i W. Stokłosa wraz z Janem Rojem Gąsienicą wchodzą do jaskini dochodząc do Sali Wodospadów. W kolejnych wejściach grup transportowych biorą udział m.in. G. Albrzykowski, W. Cikowski, A. Cukier, W. Dobrowolski, K. Haliński, R. Kubin, M. Kołodziejczyk, M. Kozłowski, J. Krzysztof, K. Malzacher, E. Mazuś, S. Michalik, J. Parczewski, M. Rajski, J. Rejewski, M. Rysula, W. Stokłosa, P. Szeremeta, K. Szych, M. Wiśniewski, K. Zapała. W drugim etapie polegającym na wypompowywaniu wody z syfonów K. Haliński i R. Kubin spędzili pod ziemią po ok. 110 godzin.
Po wyciągnięciu zwłok i zakończeniu akcji w Jaskini Bystrej jeszcze do końca marca syfony wejściowe i doprowadzające do V Syfonu na końcu jaskini były zupełnie suche. Odbyły się więc wejścia fotograficzne w celu dokumentacji tych naturalnie niedostępnych partii.
Wiosną znów zaktywizowała się działalność w jaskiniach pionowych. Z głębszych jaskiń odwiedzano Ptasią Studnię, Wielką Litworową, Nad Kotlinami, Jaskinię Wielką Śnieżną i Jaskinię Czarną. Sz. Masny z kolegami z Kościeliska odkrył w sztolni w Klinowej Czubie Jaskinię Wojtkowa Szpara.
Od początku kwietnia rozpoczęły się systematyczne wejścia do jaskini Śnieżnej Studni, w której celem było odgruzowanie korytarza pod Studnią Zakopiańczyków.
Odkrycie syfonów w Śnieżnej Studni
Podczas pięciu wejść połączonych z biwakiem na dnie jaskini, G. Albrzykowski i S. Michalik wspomagani przez W. Cikowskiego i Sz. Masnego, odgruzowali początek korytarza. Ze stromego korytarza wyciągano na tyrolce każdorazowo po 250-300 wiader żwiru i kamieni. Na początku stycznia 1988 roku po 8m wykopu odsłoniło się wreszcie wejście do poziomego korytarzyka. G. Albrzykowski, Sz. Masny i S. Michalik przedostali się dalej i przez progi i studnie zjechali na głębokość 215m. Niestety dno ostatniej 30-metrowej studni pokrywało zawalisko. Znów potrzebnych było kilka sobotnio-niedzielnych biwaków na nowym dnie, by rozpracować właściwe przejście przez zawalisko i w połowie czerwca G. Albrzykowski, Sz. Masny i S. Michalik dostają się przez II Przekop do partii poniżej, zjeżdżając na resztkach lin na głębokość 280m, na krawędź pierwszej półki w Studni Wazeliniarzy. Zorganizowana tydzień później 5 osobowa ekipa, w której znaleźli się ponadto R. Kubin i P. Szeremeta zjeżdża tylko w studni do –350m, kiedy gwałtowny przybór wody zmusza ich do ucieczki z jaskini. Po tygodniu kolejna akcja doprowadza do –450m, jednak studnia dalej stoi niepokonana. Eksploratorzy nie przewidzieli, że tak głęboko „puści” i brakło lin do dalszych zjazdów. Tydzień później zjechano na dno tej 200 metrowej studni i odkrywając poziome ciągi dotarto w kolejnej Studni Trzech, na głębokość 580m, gdzie woda zatrzymała eksplorację. Kolejne akcje eksploracyjne odbywały się już w oparciu o biwak założony na –500, w Suchym Ciągu, G. Albrzykowski, Sz. Masny i S. Michalik w październiku zjechali Studnię Trzech i osiągnęli poniżej głębokość 631m Do syfonu poniżej brakowało tylko 25m. Stanęli nad nim G. Albrzykowski i S. Michalik w dniu 29 października, wraz z zaproszonymi na eksplorację członkami KKTJ: A. Ciszewskim, K. Kubatym i R. Pitakiem. Jaskinia Śnieżna Studnia miała drugie miejsce pod względem głębokości, tuż za Systemem Wielkiej Śnieżnej, jednak najniżej położone dno względem otworu. Oceniona wtedy głębokość na –664m (właściwa –656m) dawała jaskini deniwelację przekraczającą już 700m. Błąd tkwił w przyjęciu głębokości dna Studni Zakopiańczyków za -180, skąd kontynuowano pomiar, ale późniejsze odkrycie Syfonu Drzemiącego znacznie przekroczyło tą głębokość. Dwa kolejne biwaki na –500 G. Albrzykowskiego i S. Michalika przyniosły odkrycie ciągów odchodzących znad Studni Trzech i doprowadziły w grudniu 1988 roku na głębokość 655m, a podczas następnego zjeżdżają nad Syfon Drzemiący i odkrywają 150m podziemnej rzeki idąc pod prąd do kolejnego syfonu. Dnia 2 marca 1989 roku G. Albrzykowski i S. Michalik zjeżdżają ostatni prożek do lustra Syfonu Drzemiącego na głębokości –693m. Jaskinia Śnieżna Studnia ma 730m deniwelacji. Za te 700 metrów G. Albrzykowski i S. Michalik otrzymali brązowe medale „Za wybitne osiągnięcia sportowe”
W 1987 roku członkowie Klubu uczestniczyli w dwóch wyjazdach do Morawskiego Krasu. Odwiedzili Tatry również grotołazi z Brna i ze speleoklubu w Trebinje (Jugosławia).
Między styczniem a marcem K. Dudziński uczestniczył w wyprawie eksploracyjnej w masyw Chiang Dao na północy Tajlandii.
K. Zapała zorganizowała obóz wspinaczkowy na Słowacji, w oparciu o camping „Pod Lesom” w Starym Smokowcu.
Końcem tego roku została wydana odznaka ST projektu Wojciecha Styrczuli.
Z początkiem stycznia 1988 roku z prac w zarządzie zrezygnował A. Rajwa, dokooptowano do składu G. Albrzykowskiego i Z. Bodurkę.
W tym roku oprócz eksploracji Śnieżnej Studni, zorganizowano pojedyncze wejścia do Jaskini Miętusiej, Marmurowej, Wielkiej Litworowej, Ptasiej Studni i Jaskini Czarnej.
K. Dudziński podczas dwóch akcji na przełomie lipca i sierpnia odkrył i wyeksplorował jaskinię Zagonną Studnię w zboczu Małołączniaka.
Latem K. Zapała zorganizowała kolejny obóz wspinaczkowy „Pod Lesom” na Słowacji, tym razem wspinano się wspólnie z grupą z KW Zakopane, a mieszane zespoły wspinały się m.in. na Łomnicy oraz na Gierlachu. Również w lipcu 4 osobowa grupa wyjechała również na Moraw m.in. do Rudickich Propadani i Amaterskiej.
W tym roku wstąpił do Klubu do Sz. Masny.
W grudniu Walne Zebranie wybrało nowy zarząd, na czele którego powtórnie stanęła K. Zapała, a wiceprezesem został G. Albrzykowski.
Z początkiem nowego roku R. Kubin powrócił do eksploracji na dnie Średniej Kasprowej, organizując w samym styczniu pięć wejść. Z kolei w Śnieżnej Studni oprócz odkrycia ciągów do Syfonu Drzemiącego, wspinano się w Sali J.J. dochodząc do wyższego pietra również łączącego się z ciągiem do syfonu. Szczepan Masny podjął próbę rozpoznania jeziorka w syfonie Drzemiącym.
Pierwsze nurkowania na głębokości 693m.
Dojście do syfonu wymagało pokonania jaskini wraz ze sprzętem prawie z jej najwyższego punktu, jakim jest otwór wejściowy. Nurkowanie w jaskiniach tatrzańskich nie było nigdy dokonane na tej głębokości. Końcem marca Sz. Masny zniósł sprzęt ABC i skafander, zanurzył się w jeziorku na bezdechu i stwierdził kontynuację syfonu na głębokości 3m. Podwodna droga została otwarta.
Później jeszcze kilka razy uczestniczył Sz. Masny w próbach pokonania syfonu, już z użyciem powietrza do oddychania, wpierw z W. Bolkiem, później wraz z T. Witkowskim. Próbował też w innym równie głębokim ciągu zalanym wodą, w partiach pod Studnią Czekoladową. Syfon Drzemiący do dzisiaj opiera się śmiałkom, w 1995 roku próba K. Starnawskiego z Warszawy przynosi osiągnięcie 32m głębokości po przepłynięciu prawie 140m pod wodą. Jest to praktycznie granica dla nurka oddychającego wyłącznie sprężonym powietrzem.
Z działalności zagranicznej w 1989 roku odnotować trzeba wyjazd K. Dudzińskiego do Włoch, gdzie działając w Abisso Klondike zszedł na dna na –675m. Lipcowy wyjazd w Tatry Słowackie przyniósł znikome wyniki wspinaczkowe z powodu złej pogody. Dopiero w sierpniu w oparciu o biwak na Polanie pod Wysoką udało się przejść Z. I K. Bodurce drogi m.in. na Ganku i Ciężkiej Turni.
W październiku na Walny Zjazd PZA delegatem został A. Rajwa, z na Zjazd KTJ G. Albrzykowski i A. Rajwa.
Odłączenie się Speleoklubu Tatrzańskiego od PTTK
W sprawach organizacyjnych nastąpiła zmiana na stanowisku prezesa zarządu Klubu. Funkcję tę w sierpniu objął G. Albrzykowski. Niestety zebrania klubowe w tym czasie zaczęły odbywać się coraz częściej przed Dworcem Tatrzańskim, z powodu trudności z uzyskaniem stałego kąta w ogromnym budynku PTTK. Poprzednio użytkowane pomieszczenie – Klub Turysty trafił do remontu i spotkania przeniosły się do sekretariatu, coraz częściej jednak drzwi były zamknięte i chętni na spotkanie udawali się do kawiarni w Domu Turysty. Nie służyło to życiu klubowemu. Przestali przychodzić starsi stażem członkowie w celach towarzyskich, pojawiali się tylko zainteresowani wypożyczenie sprzętu na wyjście w najbliższą niedzielę. Szukając innych rozwiązań, zarząd zwrócił się do naczelnika ówczesnej GT GOPR z prośbą o umożliwienie czwartkowych spotkań Klubu w świetlicy. Z Nowym Rokiem 1991 oficjalnie przeniesiono tam spotkania. Jednak magazyn dalej mieścił się w Dworcu Tatrzańskim, do którego po zebraniu udawał się magazynier z zainteresowanymi pobraniem sprzętu. Przeniesiono więc do jednej z szaf biurowych najpotrzebniejszy sprzęt i ustawiono ją na strychu w siedzibie GT GOPR przy ul. Piłsudskiego. W listopadzie 1992 roku w Dworcu Tatrzańskim wybuchł pożar i uległa zniszczeniu część strychu i dachu. Strona po której znajdował się sprzęt nie ucierpiała. Sprzęt wraz z dwoma podarowanymi szafami z PTTK przeniesiono na Piłsudskiego i na grudniowym Walnym Zebraniu rozpoczęła się dyskusja o zarejestrowaniu samodzielnego Stowarzyszenia, mogącego prowadzić również działalność gospodarczą.
Pomysł ten zrealizował kolejny zarząd, który zwołał w marcu 1994 roku Walne Zebranie członków PTTK i stało się ono równocześnie zebraniem założycielskim Stowarzyszenia Speleoklub Tatrzański. W skład Komitetu Założycielskiego weszli G. Albrzykowski, J. Paziewski, Tomasz Zwijacz-Kozica, później z prac zrezygnował J. Paziewski z powodu zmiany miejsca zamieszkania, a Komitet rozszerzono o Z. Bodurkę i K. Drozdowskiego i Sz. Masnego. Członków Założycieli było 28 osób, obejmujących prawie wszystkich członków z ostatnich lat działalności Klubu. Potyczki z urzędnikami Sądu Wojewódzkiego w Nowym Sączu zakończyły się rejestracją 1 lutego 1995 r. Stowarzyszenia „Speleoklub Tatrzański”.
W maju 1990 roku pojawiła się w Zakopanem grupa grotołazów z Lwowa, z Klubu „Cyklop”. Kierownikiem był Sasza Medwedew. Wyrazili chęć przejścia Jaskini Śnieżnej, jednak warunki w Tatrach nie pozwalały nawet na próbę wejścia do jaskini. Znali technikę SRT, ale liny, którymi dysponowali – połączenie stalowej i technicznej z tworzywa sztucznego - zmuszały do stosowania starszych metod poręczowania. Miesiąc później skontaktowała się z Klubem inna grupa, tym razem z Kijowa. Wspólna akcja w Jaskini Pod Wantą wyjaśniła jednak wszelkie wątpliwości co do stylu działania zespołu, który chciał przede wszystkim wejść do Śnieżnej. Szczęściem R. Kubin przekonał ich by wpierw spróbowali swych sił w mniejszej jaskini, później przekonał by zrezygnowali z większych jaskiń.
Kontakt z S. Medwedewem, eksploratorem m.in. Jaskini Iliuchina, zapowiadał wspólne wyjazdy eksploracyjne w ciekawy rejon Kaukazu. Niestety w tym okresie rozpoczęły się konflikty zbrojne i ze wspólnych planów udało się zrealizować jedynie kilkudniowy wyjazd członków Klubu do Jaskini Optymistycznej na Podolu, a później wspólnie zwiedzić kilka jaskiń pionowych w Tatrach , m.in. wspólny biwak w Śnieżnej Studni i eksplorację w Studni Czekoladowej do Lwowskiej Półki.
Jeszcze w listopadzie 1990 roku Walne Zebranie wybrało nowy Zarząd w składzie: G. Albrzykowski – prezes, Sz. Masny – wiceprezes Z. Bodurka, J. Paziewski, R. Kidoń – członkowie zarządu. W tym roku działalność eksploracyjna w Śnieżnej Studni prowadzona przez G. Albrzykowskiego, J. Paziewskiego, Sz. Masnego i R. Kidonia koncentrowała się we wschodnim ciągu, gdzie m.in. rozpoczęto zjazdy w Studniach Boskich Marmitów i Studni Czekoladowej. Eksploracja w Tatrach prowadzona była również w Koprowej Studni, gdzie jesienią w ciągu kilku wejść odkopywano szczelinę na dnie jaskini.
Śnieżna Studnia była również celem wspinaczek do okna w Studni Wazeliniarzy, prowadzącego pod Komi Myk-Myk, raz w grudniu, a drugi w lutym 1991 roku przez G. Albrzykowskiego, J. Paziewskiego i W. Cikowskiego. Rozpoczętą w 1990 roku wspinaczkę do okien w Sali Inka kontynuowano również w roku następnym. Poniżęj –500m, w Sali Inka Sz. Masny wspiął się przez trzy kolejne progi w Kominie na Świat, pokonując klasycznie trudności V. Uzyskał +55m od podstawy komina. Jeszcze w tym samym roku osiągnięto 70m wysokości. Natomiast w Studniach Boskich Marmitów G. Albrzykowski i Tomasz Zwijacz-Kozica osiągnęli w kolejnej studni –580m głębokości.
W 1991 roku zebrania odbywały się już na centrali GT GOPR. W listopadzie Walne Zebranie uchwaliło zmiany w regulaminie Klubu, znoszące dwuletni staż w stopniu „sympatyka”, do uzyskania członkostwa zwyczajnego. Po latach okazało się to niestety błędną decyzją i „staż kandydacki” co najmniej jednoroczny przywrócono w późniejszym Statucie ST w 2000 roku, dodając warunek ukończenia szkolenia w taternictwie jaskiniowym.
W tym roku do Klubu zostali przyjęci: Ireneusz Czajka, Zbigniew Chudoba, Alina Dobrucka, Jakub Kozioł, Łukasz Majerczak i Zbigniew Skubisz.
Końcem listopada Zarząd zorganizował w świetlicy TOPR połączone imprezy: „Andrzejki” ze spotkaniem z okazji 40-lecia powstania Klubu. Spotkali się seniorzy Klubu z młodym pokoleniem. Przybyli również zaproszeni goście z innych klubów, wspominając przy slajdach wspólne wyprawy.
Kontynuacją spotkania była w marcu następnego roku prelekcja Mariana Mitana pt. „Wyprawa jaskiniowa Kuba ‘61” oraz prezentacja slajdów wykonanych podczas wyprawy do Jaskini Optymistycznej.
Wyjazd odbył się w lutym, miesiąc wcześniej, na zaproszenie Saszy Medwedewa, a uczestniczyli w nim G. Albrzykowski, A. Dobrucka, Sz. Masny, Bartosz Zwijacz-Kozica i Tomasz Zwijacz-Kozica. Ten gipsowy labirynt liczył już wtedy 187 km ciągów pomiarowych. Po dojściu na biwak w rejonie „Siwa Kobyła”, robiono w mieszanych lwowsko-zakopiańskich zespołach wypady eksploracyjne i fotograficzne, spędzając cały czas pod ziemią 133 godziny, od 15 do 21 lutego.
Rewizyta na przełomie lipca i sierpnia Lwowiaków zaowocowała wspólnymi wejściami do jaskiń Koprowej Studni, Jaskini Czarnej, Ptasiej Studni i eksploracji w Śnieżnej Studni.
W sierpniu G. Albrzykowski uczestniczył w wyprawie centralnej w masyw Hoher Goll, działając w rejonie Grutred, w jaskiniach m.in. Windigschacht, w której wyprawa osiągnęła 820m deniwelacji, biorąc również udział w eksploracji jaskiń do 200-280m głębokości i zwiedzając najciaśniejszą Koboldschacht do –410m.
Nowe dna poniżej 600m w Śnieżnej Studni
Pomiędzy 3 a 6 stycznia wrocławsko-zakopiańska wyprawa zaatakowała Syfon Drzemiący, niestety akcja w syfonie zakończyła jedynie zejściem W. Bolka na głębokość -8m. Czternastoosobowa ekipa zmobilizowana do akcji w większości nie radziła sobie z trudnościami w samej jaskini podczas transportu, przedłużając czasy dojścia do problemu i udaremniając powtórzenie nurkowania. G. Albrzykowski i Sz. Masny wykorzystując wolny czas na biwaku przy okazji pobytu w jaskini zjechali w Studniach Boskich Marmitów kolejne odcinki osiągając głębokość -645m.
Jeszcze w tym samym miesiącu został osiągnięty Syfon Alfa na dnie tego ciągu (-678m). W lipcu wraz z ekipą Saszy Medwedewa została osiągnięta Lwowska Półka w Studni Czekoladowej na głębokości –566m, a w listopadzie G. Albrzykowski, J. Paziewski, R. Kidoń, wraz z Z. Rysieckim z Katowic odkrywają Ciągi Aferalne schodzące na –667m. W partiach tych w lutym i marcu następnego roku działali jeszcze B. Zwijacz-Kozica, T. Zwijacz-Kozica i Sz. Masny, który w mokrej piance sondował syfon na końcu „Tybru” na –665m.
Jaskinia Śnieżna Studnia przekroczyła wtedy 5,3 km długości, znane były już cztery ciągi schodzące poniżej 600m.
Prace eksploracyjne kontynuowano również w czerwcu na dnie Koprowej Studni.
W październiku 1992 roku na Zjeździe KiSTJ Klub reprezentowali jako delegaci G. Albrzykowski i J. Paziewski, a na Zjeździe PZA G. Albrzykowski.
W grudniu Walne Zebranie wybrało nowe władze w składzie: G. Albrzykowski – prezes, Z. Bodurka – wiceprezes, J. Paziewski – wiceprezes. Walne Zebranie zobowiązało nowo wybrany zarząd do rozpoczęcia starań o rejestrację Klubu jako samodzielne stowarzyszenia.
Kolejny 1993 rok to faktyczne przeniesienie się z całym sprzętem do magazynu na strychu centrali TOPR.
Wyjazd z Zakopanego J. Paziewskiego, jednego z eksploratorów Śnieżnej Studni, zaprzestanie działalności przez innym, przyczynił się pośrednio do zmiany kierunków działań w tej jaskini. Przeniesiony został częściowo biwak z głębokości –500 do „Kaczej Łapy”, skąd rozpoczęto eksplorację okien w Studni Wazeliniarzy. Rozpoczął się okres eksploracji jaskini „do góry”, wspinanie klasyczne i przy użyciu spitów, a już pod koniec przyszłego roku dodatkowo z użyciem nowego nabytku Klubu – spalinowej wiertarki „Ryobi”. W Śnieżnej Studni działali również Morawiacy, wpierw wiosną przechodząc do dna jaskinię, później w październiku zaproszeni przez K. Dudzińskiego, eksplorując ciągi w rejonie dna Studni Wazeliniarzy i wspinając się z Sali Kaskad kilkadziesiąt metrów do góry w Morawskich Kominach. Morawiacy wrócili do problemu wspinaczkowego jeszcze w lutym przyszłego roku.
W październiku 1993 roku rusza najliczniejszy w ostatnich latach kurs taternictwa jaskiniowego, ożywia to działalność zarówno klubową jak i jaskiniową. Reaktywuje się w Klubie m.in. W. Styrczula, Z. Bodurka. W kursie uczestniczą m.in. L. Kunc-Jasińska, U. Pająk, J. Chudoba, W. Górecki, Ł. Duda, P. Gruszka, A. Kasiarz, P. Orawiec, S. Szadkowski, J. Wilk. Jednak kolejnego lata tylko trójce: L. Kunc-Jasińskiej i P. Orawcowi i P. Wilkowi starcza zapału, by w terminie zdobyć kartę taternika.
Niektórzy od razu włączyli się w eksplorację w Śnieżnej Studni, chociaż początki były trudne. Od lipca 1994 roku do września następnego roku odbyło się prawie dziesięć wejść do jaskini, w większości przynoszących odkrycie nowych partii w przewyższeniu Studni Wazeliniarzy, której ciąg uzyskał łącznie 234m wysokości, i w równoległych ciągach Studni „Ej-nom-ej”. Jesienią G. Albrzykowski i W. Styrczula rozpoczęli wspinaczkę w kolejnym oknie Studni Wazeliniarzy na głębokości –280m, wchodząc do „Meandra Wampirów”, w którym na kilku biwakach zimowych na przełomie 94/95, aktywizujących sporą część członków Klubu pokonano 141m pionu, używając tylko w jednym miejscu ławek i wiertarki. Napotkano trudności III-IV, miejscami V i +V. Jedna z akcji eksploracyjnych została przeprowadzona samotnie przez Sz. Masnego, który wszedł sam na biwak i zdobył kilkadziesiąt metrów jaskini, pokonując trudności do IV i zacisk „Serdeczna Matko”. Uczestnikami akcji w tym rejonie byli: G. Albrzykowski, Sz. Masny, P. Orawiec, U. Pająk, W. Styrczula, B. Zwijacz-Kozica, T. Zwijacz-Kozica, Ł. Duda i S. Szadkowski.
Eksplorację prowadzili w drugiej połowie sierpnia G. Albrzykowski i T. Zwijacz-Kozica również w austriackiej jaskini Kammerschartenhöhle na wyprawie "Hoher Göll ’94", odkrywając m.in. studnie sprowadzające do głębokości –361m.
W tym roku zdarzył się w Jaskini Śnieżnej śmiertelny wypadek; wrocławski grotołaz spadł w kilkunastometrową studnią na dnie Błotnych Łaźni. z głębokości -579m rozpoczął się transport zwłok prowadzony przez trzy kolejne ekipy. W tej największej od lat wyprawie jaskiniowej Pogotowia Górskiego brali udział członkowie Klubu: R. Kubin (kierownik), G. Albrzykowski, R. Kidoń; oraz członkowie z lat poprzednich: W. Cikowski, A. Maciata.
Podobna wyprawa pod Studnię Wiatrów w Śnieżnej miała miejsce trzy lata później w 1997 roku, kiedy to transportowano zwłoki słowackiego grotołaza. Akcja w jaskini ograniczyła się wtedy do dwóch etapów. Pierwsza grupa kierowana przez R. Kubina wytransportowała nosze ze zwłokami nad Prożek John’yego w czasie ok. 20 godzin, druga grupa kierowana przez G. Albrzykowskiego transportowała do otworu w czasie 7 godzin. Z członków Klubu wzięli również udział w akcji: R. Kidoń, P. Orawiec, A. Maciata, P. Bukowski, M. Cukier, S. Pabin, M. Łabunowicz.
W. Cikowski i R. Kidoń wzięli również udział w stażu ratownictwa jaskiniowego we Francji na przełomie października i listopada 1994 roku. Z końcem roku egzamin na kartę taternika zdali kolejni kursanci: A. Kasiarz i J. Chudoba.
I Walne Zebranie Stowarzyszenia „Speleoklub Tatrzański”
Dnia 1 lutego 1995 roku w Nowym Sączu zostało zarejestrowane Stowarzyszenie Speleoklub Tatrzański. W chwili, kiedy Klub uzyskał osobowość prawną i rozpoczął działalność gospodarczą, zaczęła się powolna wymiana wyeksploatowanego sprzętu w magazynie. Przemiany polityczne i gospodarcze na początku lat 90-tych spowodowały, że Klub pozbawiony dotacji musiał sam zadbać o fundusze, stąd zrodził się pomysł oddzielenia od również borykającego się z brakiem środków finansowych PTTK. Nadarzyła się również okazja posiadania swojego kąta, dzięki użyczeniu nieodpłatnie ogrzewanego garażu przy ul. Sabały przez P. Stanisławę Sterlik. Tam też 11 marca odbyło się I Walne Zebranie członków ST, które formalnie było równocześnie ostatnim zebraniem ST PTTK. Wybrano nowy zarząd w składzie: G. Albrzykowski – prezes, Sz. Masny – wiceprezes, W. Styrczula – wiceprezes, U. Pająk i T. Zwijacz-Kozica – członkowie.
Sukcesy eksploracyjne w 1995 roku były nie tylko w Śnieżnej Studni. Z końcem grudnia „puściło” w Studni w Kazalnicy, w której K. Dudziński wraz z S. Miśkowcem od kilku lat pilnowali lodu i otworu jaskini, by można było dostać się na dół do wąskiej szczeliny na ówczesnym dnie. Wspomagani również przez M. Sochackiego, w grudniu przedostali się wreszcie w dół i zjechali ciąg studni osiągając dno na głębokości –200m.
Na Walnym Zjeździe KiSTJ oraz Walnym Zjeździe PZA, jako delegat reprezentował Klub G. Albrzykowski. Kartę taternika uzyskał Z. Mierczak
Nurkowania
Obok działalności jaskiniowej, głównie eksploracji w Śnieżnej Studni w Meandrze Wampirów, zaktywizował się inny rodzaj działalności, połączony z jaskiniami – nurkowanie. Okres ten rozpoczęła końcem stycznia akcja w Dudnicy, gdzie dwa zespoły: T. Witkowski (Warszawa) i Sz. Masny oraz T. Witkowski i G. Albrzykowski osiągnęły końcowe jeziorko po prawie 60m schodząc na głębokość 7m. Rozpoczęły się ćwiczenia na basenie COS, a patenty płetwonurka uzyskał wpierw B. Zwijacz-Kozica, później G. Albrzykowski i U. Pająk. W konsekwencji już we wrześniu zorganizowano wspólnie z instruktorami z WKP nurkowania w Wielkim Stawie w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. Miesiąc później również w Stawach S. Paćko wraz z W. Skrodzkim zorganizowali tygodniowe szkolenie w którym uczestniczyli Sz. Masny i T. Zwijacz-Kozica, a przy okazji nurkowali inni członkowie.
Sprawdzian umiejętności miał nastąpić w Syfonie Drzemiącym nad który końcem października udała się liczna ekipa klubowa niosąc sprzęt dla Sz. Masnego T. Witkowskiego. Pierwszy wszedł Sz. Masny i sprawdził poręczówkę do ostrogi skalnej na kilku metrach głębokości. Po nim wszedł T. Witkowski i na 22m, osiągniętej już przez W. Bolka rozpoczął eksplorację. Niestety zamarzł automat i musiał wycofać się z syfonu. Z powodu braku większej ilości sprzętu (powietrza) zakończono akcję prowadzoną -700m od otworu jaskini. Na zakończenie cyklu działań nurkowych kilku członków klubu uczestniczyło w przełomowym w Polsce „I Stażu Nurkowania Jaskiniowego Tatry-95”, prowadzonym przez Francuzów. Niestety część kursantów uczestniczyła tylko w zajęciach teoretycznych z braku odpowiedniego sprzętu.
W dniu 13 kwietnia, przy okazji Balu Alpinisty w sąsiednim „Borsuku”, w lokalu Klubowym odbyło się spotkanie założycielskie Podkomisji Nurkowania Jaskiniowego KTJ PZA. TOPR reprezentował W. Cikowski. Później w połowie czerwca w szkoleniu nurkowym TOPR w Morskim Oku uczestniczył Sz. Masny i R. Kubin.
Kartę taternika uzyskał D. Fuja.
Studnia w Kazalnicy i Jaskinia Zośka
Chociaż początek roku i koniec 1996 roku należał do Śnieżnej Studni, , pozostałe miesiące zajęła eksploracja Studni w Kazalnicy prowadzona przez K. Dudzińskiego. W kilkunastu wejściach na których wspinano się kominami w kilku leżących blisko siebie ciągach osiągnięto +45m, a w kolejnym roku długość pomierzonych odcinków przekroczyła 820m. Uzyskano nawet połączenie głosowe z Jaskinią Lodową Miętusią. W eksploracji wraz z K. Dudzińskim brali udział S. Miśkowiec, W. Wowro, W. Porębski, T. Zwijacz-Kozica, B. Zwijacz-Kozica, R. Kubin, oraz Morawiacy – I. Kyselak i R. Blażek.
W marcu B. Boczek i K. Nędza-Kubiniec wyeksplorowali niewielką Jaskinię w Cycku, na zachodnim stoku Boczania. Jednak sporą sensacja okazało się nieoczekiwane odkrycie Jaskini Zośka i połączenie jej z Zagonną Studnią przez D. Fuję. W wyniku kilku wejść i wspinaczek, obie jaskinie uzyskały łączna długość ponad 400m, i deniwelacje 93m.
Wśród odkryć dokonywanych przez członków Klubu, coraz liczniejsze stało się inwentaryzowanie niewielkich kilkumetrowych schronisk, spowodowane ukazywaniem się kolejnych numerów Inwentarza Jaskiń TPN pod redakcją J. Grodzickiego. Niewątpliwie przyczyniło się to znacznie do poznania terenu, a przy okazji odkryte zostały całkiem duże obiekty jaskiniowe.
Również w Austrii Klub zaznaczył swoją obecność udziałem G. Albrzykowskiego w wyprawie Hoher Göll ’96. Uczestniczył on w biwaku na –500m, w jaskini Kammerschartenhöhle, próbując połączyć jaskinię z sąsiednią Gruberhornhöhle.
20 października obchodziliśmy jubileusz 45-lecia Klubu w szałasie „Skorusa”. W tym samym dniu przed południem w Dolinie Lejowej został zorganizowany „Speleomityng – Dol. Lejowa’96”. Była to impreza otwarta dla miasta Zakopane w formie zawodów dla wszystkich. Tor przeszkód stanowiły rozwieszone liny i drabinka do pokonania na czas. Impreza ta przeniesiona w późniejszych latach na wieżę straży pożarnej w Zakopanem, stała się imprezą cykliczną organizowana przez Klub w zamian za dotacje na zakup sprzętu z Urzędu Miasta.
Sam jubileusz zgromadził wieczór wszystkie pokolenia i prawie wszystkich żyjących prezesów Klubu. Zagrali pięknie M. Cukier, M. Łabunowicz i M. Ziach, były pokazy filmów o tematyce jaskiniowej.
Niestety ten rok przyniósł straty wśród najstarszego pokolenia. Zmarł Edward Winiarski Tata”, Konstanty Stecki i Jan Strojny.
Nastąpiły niewielkie zmiany w zarządzie. Z pracy zrezygnował Sz. Masny, a na jego miejsce przyjęto P. Orawca. Kartę taternika uzyskał G. Bargiel.
Wielka Szczelina i Partie Łętowiańskie w Śnieżnej Studni
Końcem 1996 roku eksploracja w jaskini Śnieżna Studnia przeniosła się w rejon wschodniego ciągu. Próba znalezienia górnego piętra „Korytarza nad Studniami” przyniosła odkrycia w „Wielkiej Szczelinie”, sięgającej miejscami 70m.
W eksploracji brali udział G. Albrzykowski, D. Fuja, P. Orawiec, B. Zwijacz-Kozica. Dużo nowych korytarzy odkryli D. Fuja, G. Bargiel i B. Zwijacz-Kozica w okolicach dna Studni Wazeliniarzy i Suchego Ciągu podczas lata 1997 roku.
Największą niespodziankę przyniosły jednak partie Łętowiańskie, wznoszące się do góry nad Morawskimi Kominami w Sali Kaskad. W styczniu 1988 roku G. Bargiel i D. Fuja weszli w rozciągające się nad kominami poziome partie, miejscami ciasne, które później połączyły się ze Studniami Boskich Marmitów. Powyżej przez Komin Fudżi udało się przedostać do obszernych pochylni wznoszących się ponad 180m nad Salę Kaskad. W efekcie przybyło prawie 1100 metrów zmierzonych partii. Motorem akcji w tych partiach był D. Fuja, chodzący niekiedy sam na eksplorację, w której uczestniczyli również: G. Bargiel, B. Zwijacz-Kozica, S. Szadkowski, M. Dembiec, Sz. Masny, G. Albrzykowski.
Na nadzwyczajnym Walnym Zjeździe PZA w marcu 1977 roku nasz Klub reprezentował T. Zwijacz-Kozica.
W październiku na Walnym Zgromadzeniu wybrano nowy zarząd w składzie: G. Albrzykowski – prezes, P. Orawiec – wiceprezes, W. Styrczula – wiceprezes, B. Zwijacz-Kozica i U. Pająk-Albrzykowska – członkowie.
Równolegle z eksploracją Partii Łętowiańskich kontynuowano rozpoczętą kilka lat wcześniej wspinaczkę w „Kominie na Świat” nad Salą Inka. Po kilku wspinaczkach eksploracja kończy się jednak w zawalisku w stropie, po pokonaniu ponad 100m pionu. W latach 1998-99 uczestniczyli w eksploracji tego ciągu: G. Albrzykowski, P. Orawiec, G. Bargiel, Z. Tabaczyński. Z początkiem 2000 roku G. Albrzykowski i P. Orawiec i M. Parczewski rozpoczęli wspinanie w jego odgałęzieniu, w Szczepanowym Kominie, jednak po uzyskaniu prawie 40m od podstawy, zamknął się ciasną szczeliną.
W listopadzie 1998 roku delegatem na Walny Zjazd Delegatów KiSTJ był P. Orawiec. W. Styrczula jako delegat Klubu uczestniczył Walnym Zjeździe Delegatów PZA.
W tym roku P. Gruszka i Z. Tabaczyński uzyskali kartę taternika jaskiniowego.
W listopadzie 1999 roku Walne Zebranie wybrało nowy zarząd Klubu w składzie: G. Albrzykowski – prezes, W. Styrczula – wiceprezes, B. Zwijacz-Kozica – wiceprezes, D. Fuja i P. Orawiec – członkowie zarządu. W połowie 2000 roku skład zarządu pomniejszył się o D. Fuję.
Nowe jaskinie tatrzańskie
Dzięki intensywnej eksploracji powierzchniowej Z. Tabaczyński zlokalizował kilkanaście metrów od szlaku w Szarym Żlebie otwór nieznanej jaskini, zamkniętej korkiem śnieżnym. Pół roku później w kwietniu 1999 wraz z M. Parczewskim przebijają się przez śnieg i wchodzą do jaskini Szara Studnia. Podczas dwóch kolejnych wejść Z. Tabaczyński i K. Dudziński dochodzą przez lodowy próg do dna na głębokości –48m. Jaskinia ma długość 124m.
W maju 2000 roku Z. Tabaczyński odgruzowuje otwór i wchodzi do nowej Jaskini - Dziurka w Trawce, znajdującej się w Ratuszowym Grzbiecie. Kilka dni później wraz z P. Orawcem odkrywają dalszą część jaskini, która uzyskuje długość 180m i głębokość –28m.
Niespodziewane odkrycia przyniosło także cofnięcie się lodu w znanej od dawna jaskini Lodowa Małołącka. Próby przebicia się przez lodowy spąg w latach 90-tych podejmowane przez B. Zwijacz-Kozica i T. Zwijacz-Kozica nie przyniosły wtedy sukcesów. Już w sierpniu 1988 roku cofnięcie się lodu spowodowało odsłonięcie studni sprowadzającej do niższego piętra. Nieznani są pierwsi odkrywcy tego procesu, ale zainteresował się problemem R. Kubin. Stwierdził jednak, że nowe dno pokrywa zawalisko. Za jego rozbiórkę zabrali się F. Filar i Z. Tabaczyński, którzy we wrześniu przekopali również drugie przejście na powierzchnię. W 2000 roku odkryto ok. 45m nowych korytarzy dzięki wytopieniu się lodu w jednej ze szczelin.
Dla potrzeb TOPR wzięli udział w szkoleniu w WITU w Zielonce członkowie Pogotowia. Z członków Klubu w grudniu 1999 roku uczestniczyli w nim: G. Albrzykowski, W. Cikowski i J. Żuk. W następnym roku w sierpniu G. Albrzykowski i W. Cikowski uczestniczyli w stażu zorganizowanym we Francji przez FFS Speleo Secours Francais.
W kwietniu-maju 2001 roku wzięli udział w wyjeździe Speleoklubu Świętokrzyskiego na Węgry, do jaskiń w Górach Bukowych Z. Tabaczynski i S. Szadkowski. Zwiedzali jaskinię Szepesi, Vizes, Balekina, Kecske-lyuk, Fekete.
Na przełomie lipca i sierpnia 2001 roku Z. Tabaczyński uczestniczył w wyjeździe Speleoklubu Świętokrzyskiego do Rumunii, zwiedzając szereg jaskiń w Górach Bihor.
W połowie sierpnia 2001 roku Ł. Janczy i Z. Tabaczyński wzięli udział w wyprawie STJ KW Kraków w masyw Kanin. Uczestniczyli w eksploracji powierzchniowej.
W 2000 i 2001 roku Karty Taternika uzyskali nowi członkowie Klubu: B. Stoch-Michna, M. Parczewski, D. Fiedor, Ł. Janczy.