Jaskinia Miętusia Wyżnia
Korzystając z zimowej aury jaka zapanowała w Tatrach, w składzie: Karolajna, Karolina, Dominik, Klimek, Wojtek (kierownik) i Filip, wybraliśmy się do jaskini Miętusiej Wyżniej.
Ten dzień przywitał nas opadem śniegu i spadkiem temperatury do około 0 stopni. Wyruszyliśmy o godzinie 7:30 z Kir poprzez Dolinę Kościeliską, Zachradziska, Przysłop Miętusi, Wantule i po nieco ponad dwóch godzinach dotarliśmy do wylotu jaskini znajdującej się w Miętusich Turniach ponad Małą Świstówką. Warunki na podejściu były trudne, słabo związany śnieg, ruchomy piarg i gałęzie kosodrzewiny skryte pod białą pierzynką bardzo utrudniały marsz. Wędrówce towarzyszyła powtórka z topografii i analiza ulokowania otworów jaskiń znajdujących się w naszym otoczeniu.
Po przygotowaniu się do eksploracji, początkowy prożek wywspinał Klimek asekurowany przez Wojtka, który następnie zaporęczował go. Wojtek poprowadził grupę poprzez Mylną Rurę do Sali Matki Boskiej, po drodze poręczując próg nad tą salą. Po dotarciu do studni prowadzącej na Suche Dno (Stare Dno) Dominik rozpoczął poręczowanie i po kolei uczestnicy dokonali zjazdów. Reporęczowaniem zajęła się Karolajna. Tym czasem Wojtek z Filipem udali się Rurą do progu znajdującego się ponad Błotnym Syfonem. Wojtek zaporęczował próg i z Filipem zjechał do syfonu, który okazał się wypełnony niewielką ilością wody i błotną mazią. W tym miejscu postanowiliśmy zawrócić. Po chwili dotarła do nas pozostała część grupy, która również dotarła do Błotnego Syfonu. Podczas powrotu reporęczowaniem progów zajęła się Karola. Do otworu powróciliśmy obejściem Mylnej Rury. Przy otworze zjazd na „złodzieja” załóżyła Karolajna.
Powrót do Kir zajął nam około półtorej godziny. Do Zachradzisk było zimowo i całkiem przyjemnie, ale w dalszej części towarzyszył nam dość intensywny deszcz i wiatr, co sprawiło, że nieco przemokliśmy i zmarzliśmy.
Zdjęcia: Karolina Barciszewska- Kozioł